Arizona Opry map1 map2 map5

Friday, Apr 19th

Arizona Opry


Arizona Opry to druga restauracja, której opis powinien się znajdować wśród restauracji, a nie pośród atrakcji, ale to miejsce, tak samo jak Mining Camp Restaurant, to restauracja szczególna. Właściwie nie wiadomo, czy jest to bardziej restauracja czy bardziej rozrywka - wodewil, opera w stylu country.
Wyraz "Opry" jest zabawnym zniekształceniem wyrazu "opera" i jest używany prawie wyłącznie na Południu, czy raczej odnosi się głównie do występów muzycznych na scenie - na Południu - i ma związek z muzyką country albo folk. Nikt w Nowym Yorku albo w Chicago nie powie "opry". Jest to wyrażenie pseudo-gwarowe, niby wiejskie czy plebejskie, ale tak nie jest. Wyraz jest calkiem sztuczny i był chyba żartem, zanim znalazł trwałe miejsce w amerykańskiej odmianie angielskiego. W 1928 roku George D. Hay, konferansjer programu radiowego Barn Dance (taniec w stodole) na stacji WSM, który nadawano zaraz po muzycznym programie operowym, powiedział do mikrofonu: "You have just heard opera. Now you are going to hear the grand old opry" - "Właśnie wysłuchaliście opery. A teraz posłuchajcie starej opry". "Opry" zamiast "opery". Coś takiego, trudno to przetłumaczyć, ale wiadomo o co chodzi. Cała różnica polega właściwie na niuansie w wymowie, bo "opera" Amerykanie i tak wymawiają "opra". Bez słyszalnego "e". Ale ten niuans wystarczył, aby nowopowstały wyraz nabrał nowego znaczenia i stał się synonimem całkiem nowego zjawiska, jakim jest koncert muzyki ludowej - albo country - na scenie, w radio albo w telewizji. Muzyki ludowej, ale dla słuchaczy tak samo pięknej i ważnej, jak opera dla wielbiciela muzyki poważnej.

Opera to ciekawe zjawisko w powstającej Ameryce. Była zupełnie czym innym w Bostonie albo w Philadelphii, nawet w czasach kolonialnych. Spektakle operowe wystawiano w kolonialnym Williamsburgu i w Yorktown na długo zanim Ameryka stała się państwem. Ale opera w dzikich i kolonizowanych dopiero regionach stawała się symbolem zupełnie czego innego: statusu mieszkańców jakiejś dziury, która nagle stwała się miastem, albo przynajmniej miesteczkiem i dawno przeszła już okres burzliwej młodości, kiedy po zakurzonych i brudnych uliczkach przejeżdżały na koniach bandy pijanych oprychów. Budowa gmachu opery oznaczała osiągnięcie stabilizacji, była swego rodzaju nobilitacją nie tylko miasteczka, ale również jego mieszkańców. Panowie nosili już teraz cylindry a nie dziurawe kapelusze jak jeszcze niedawno, a panie zakładały koronkowe rękawiczki. Można się domyślać, że niektóre ulice były już brukowane i w mieście był porządek. Gmachy operowe budowano nawet jeśli miasto nie posiadało orkiestry, w niektórych nigdy nie wystawiono żadnego przedstawienia, niektóre wyburzono albo zamieniono na bank. Niektóre stoją do dziś i grane są w nich opery. Porównanie muzyki ludowej - country i folk - do opery, nawet w taki zniekształcony czy żartobliwy sposób, to również w jakimś sensie nobilitacja tej muzyki, podniesienie jej do rangi w ogóle muzyki, jakiej można słuchać i nie wstydzić się, że się jej słucha. Dziś nie ma to już znaczenia, bo country music jest powszechnie lubiana i słuchana nie tylko w USA i nie trzeba jej już "nobilitować" żadnymi porównaniami, ale w latach 20-tych ludzie w miastach wydymali na nią wargi.

"Opry" znaczy trochę co innego w różnych rejonach Południa. W Nashville, Tennessee wszyscy wiedzą, że "opry" to Grand Ole' Opry (Ole' to skrót od old - stara), czyli najważniejsza instytucja w świecie muzyki country. W Texasie sobotnia "opry" oznacza imprezę muzyczną, oczywiście folkową czyli country, która jest OK dla dzieci. Występ dla całej rodziny, gdzie wiadomo, że będzie porządnie i nikt nie będzie używał brzydkich słów na scenie. "Opry" to często scena dla początkujących muzyków, którym nikt nie chce jeszcze zaproponować nagrań ani znaczącej sceny - nie odnosi się to oczywiście do Grand Ole' Opry w Nashville, która jest mekką wszystkich muzyków country, nawet tych uznanych i nagrywających.

Arizona Opry to kontynuacja tej tradycji. Dają tam w miarę dobre jedzenie (słaby wybór) i grają dobrą muzykę, ale nie tylko country. Jest sporo reminiscencji, wspominania lat 30-tych, 40-tych, jazzu i największych amerykańskich sław, muzyki na instrumentach dętych - takie typowe muzyczne variete. Panuje raczej rodzinna atmosfera, trochę sztucznie - ktoś jest ubrany jak Willie Nelson, ktoś inny jak Johnny Denver - ale ogólnie miło, przyjemnie i sympatycznie. Wykonawcy potrafia śpiewać, grają łącznie na kilkudziesięciu instrumentach i jest to przyjemna rozrywka, zwłaszcza po dniu spędzonym na zwiedzaniu Apache Trail. Występ plus obiad (przeważnie pieczona wołowina lub pieczona kura - w zależności od dnia), wliczone napoje i napiwek - to $29.00 ($22.00 dla dzieci). Piwo kosztuje aktualnie $4.50 za butelkę.


2275 Old West Highway, Apache Junction, AZ 85119 (Zobacz mapę)
tel.: (480) 982-7991 http://www.azopry.com


Web Analytics