Bisbee jest atrakcją samo w sobie. Spacer po uliczkach pamiętających przełom wieków, to atrakcja, jakiej nie może zaoferować większość amerykańskich miast. Niezmienione fasady i wnętrza budynków z czasów kiedy jeżdziły tędy szykowne bryczki. Z czasów, kiedy wysiadającym z nich paniom z koronkowymi parasolkami, podawali ramię szarmanccy panowie w cylindrach i we frakach. W soboty z budynku opery dobiegał sopran śpiewający partię Aidy, a na drugim końcu miasta, w prawie pięćdziesięciu saloonach od samego rana wrzało jak w ulu. Panienki nie nadążały z obsługą licznych klientów, wymoczonych solidnie w ten dzień w mydlinach. Niektórzy fundowali sobie nawet wizytę w zakładzie fryzjerskim i prawdziwe golenie brzytwą, na mokro i z mydłem. Barmani uwijali się za barem rozlewając whiskey, a pianista ani na chwilę nie przestawał wygrywać nowych melodii - prosto z Paryża, Mediolanu albo z Wiednia.
Takie było Bisbee dawniej. Dziś zaludnia to miasto mieszanka arytystyczno-towarzyska, przemieszana z nigdy nie znikającymi tłumami turystów. Miasto ma wszystkie wygody, jakie posiadają duże miasta: Starbuck's, McDonald's i Kentucky Fried Chicken - jak wszędzie, ale ma też dobre restauracje, dobre hotele, cały stary sektor zabytków, tysiące schodów i kilka poziomów ulic. Ma bardzo ciekawe muzeum górnictwa i jedyną w swoim rodzaju wycieczkę głęboko pod ziemię, do starych sztolni i wyrobisk, skąd wydobywano rudę w czasach, kiedy było jej jeszcze pod dostatkiem. Wiele mniejszych kopalń zostało całkiem zniszczonych, kiedy rudy zaczęło być mniej i metodę wydobycia zamieniono na bardziej opłacalną i łatwiejszą metodę odkrywkową, w której wystarczyło powiercić głębokie dziury, powpychać dynamit i wywieźć skalne rumowisko.
W Bisbee straszy, o czym przekonują się podobno spore ilości turystów. Straszy w wielu miejscach - w kopalniach, w pokojach hotelowych i na korytarzach, w miejscach, gdzie stały saloony i domy publiczne. W całej Ameryce straszy prawdopodobnie bardziej niż gdziekolwiek indziej na świecie, każde miasto ma swoje duchy, niektóre mają ich całe mnóstwo, ale Bisbee ma ciekawą kolekcję duchów, które waro poznać. Na liście miejsc gdzie straszy, ustawia się poniżej środka, ale ma całkiem przyzwoitą populację duchów, o czym można się przekonać rezerwując miejsce na jednej z wycieczek po "strasznym" Bisbee.