Krótka historia Bisbee map1 map2 map5

Thursday, Apr 25th

Krótka historia Bisbee


Latem 1877 roku grupa wojskowych zwiadowców i mały oddział kawalerii USA zostały wysłane w okolice Góry Mułów, w celu wytropienia poszukiwanych od dawna zbiegłych Apaczów. Zadaniem zwiadowców było również znalezienie źródeł wody i naniesienie ich na wojskowe mapy. W grupie znajdował się cywil, ceniony tropiciel Jack Dunn. Znał się głównie na śladach, ale okazało się niebawem, że potrafił też wypatrzeć i ocenić leżące na powierzchni minerały. Zamiast tropów Apaczów, którzy z pewnością dawno przebywali gdzieś głęboko w Meksyku, Dunn znalazł źródła i zauważył charakterystyczne przebarwienia i mineralizację gruntu i skał w całej okolicy Góry Mułów, świadczące wyraźnie o obecności srebra, a może nawet złota. Bisbee miało jednak więcej szczęścia niż się wydaje. Srebra i złota, o których marzyli pierwsi przybyli tu poszukiwacze znaleziono trochę, ale nie były to jakieś legendarne ilości. Znaleziono jednak sporo ołowiu, magnezu i przede wszystkim - cennej miedzi.

Żaden szanujący się poszukiwacz nie interesował się w tamtych czasach miedzią, do której wydobywania potrzebny był ciężki sprzęt i możliwości wytopu rudy. Kogo było na to stać i jaki to był zysk, na metalu na rynny i do pokrywania dachów? Zwykły poszukiwacz miał łopatę, kilof i osła albo czasem muła i jeśli miał szczęście, mógł natrafic na żyłę czystego złota, które wystarczyło tylko wydłubać ze skały. I stać się milionerem. Właśnie o tym marzyły całe tłumy nie posiadających prawie nic marzycieli, zapełniających wzgórza w coraz to innych miejscach Ameryki, od Alaski po Arizonę i od Virginii po Californię.

W dużych miastach na Wschodzie i w Californi, w St. Louis i w Nowym Orleanie, po ulicach jeździły już wagony, których nie ciągnęły wielkie i powolne perszerony, ale napędzały je elektryczne motory, a ulice oświetlały już lampy nie na gaz, tylko na prąd elektryczny. W Chicago odbyła się wielka Wystawa Światowa, którą oświetlało milion żarówek firmy Westinhouse'a, zaprojektowanych przez młodego wynalazcę, imigranta z Serbii, Nikolę Teslę. W niektórych miastach pojawiły się już nawet ruchome obrazy i nowy wynalazek lub urządzenie pojawiały się jak grzyby po deszczu, prawie każdego dnia. Radia, pralki, piły, coraz wymyślniejsze lampy, piecyki - nawet elektryczne automobile - i setki innych coraz bardziej niezbędnych przedmiotów, które szybko stawały się przedmiotami codziennego użytku. Wszystkie na prąd. Prawie z dnia na dzień zapotrzebowanie na miedź, z której wyrabiano kable przesyłowe, połączenia wewnętrzne, wirniki w silnikach, itd., wzrosło tysiące razy. Miedź przestała być używana tylko jako dodatek przy wytwarzaniu brązu, do pokrywania dachów i wyrobu rynien, i stała się jednym z podstawowych materiałów, od których zależała przyszłość całej cywilizacji! Można ją porównać tylko do kwarcu, najważniejszego materiału w producji procesorów komputerowych dziś. Wtedy kiedy George Warren i Jack Dunn wyznaczali miejsca z dużą koncentracją miedzi, mało kto zdawał sobie sprawę z wagi tych odkryć. Do tego potrzebni byli wizjonerzy z pieniędzmi.

Kraj nie był jeszcze wtedy w pełni zorganizowany administracyjnie, teren Arizony znalazł się w granicach USA calkiem niedawno w wyniku wojny z Meksykiem jako Arizona Territory i cywilna władza funkcjonowała tylko w paru miejscach, w których istniały już urzędy szeryfów. W międzyczasie kraj dotknęła największa tragedia tamtych czasów - Wojna Secesyjna - i ziemie odebrane Meksykowi pozostawały w granicach Konfederacji aż do jej zakończenia w 1865 roku. Nowe tereny - tak jak prawie wszędzie - były jedynie z rzadka patrolowane przez oddziały kawalerii, a ziemię uważano za niczyją. Koczownicze plemiona indiańskie przeważnie przepędzano gdzie indziej, albo podpisywano z nimi nic nie znaczące traktaty, które prędzej czy później łamano uznając, że Indianie i tak nie rozumieją wartości złota czy srebra. Z drugiej strony, prawie wszyscy indiańscy wodzowie, którzy w imieniu swoich plemion podpisali jakieś układy z rządem USA - z Wielkim Białym Ojcem - uważali, że zrobili świetny interes i wystrychnęli tych łatwowiernych białych głupców na dudka, bo jakże można być właścicielem ziemi? Albo powietrza lub gwiazd? Wbrew temu co piszą dzisiaj autorzy podręczników do historii na fali modnego przedstawiania tubylców wyłącznie jako aniołów, obie strony prawie zawsze wiedziały, że podpisywany właśnie traktat nie ma żadnej wartości, albo że będzie honorowany tylko przez kilka tygodni. Radość Indian i duma z posiadania tak przebiegłych wodzów trwała jednak krótko, bo szybko okazywało sie, że zabraniano im później polować na ich odwiecznych łowiskach. W tamtych czasach prawo do ziemi - działek, kopalń, pastwisk, itd. - było po prostu zgłaszane odpowiednim władzom mającym jurysdykcję nad danym terenem.

O pierwsze prawo do wydobywania bogactw naturalnych w miejscu dzisiejszego Bisbee wystąpił Jack Dunn i George Warren, którego Dunn ściągnął tu z Tombstone. To od jego nazwiska nazwano drugie co do wielkości miasteczko powstałe dwie dekady później w Górach Muła, tuż obok Bisbee. Warren odkrył i oznaczył największe złoża miedzi w Arizonie, w miejscu gdzie powstała kopalnia Copper Queen.


George Warren


W 1880 roku jeden z pionierów nowej sztuki wytwarzania dagerotypów - Camillus "Buck" Sydney Fly, znany z serii bezcennych zdjęć Tombstone z okresu panującego tam całkowitego bezprawia (był świadkiem strzelaniny w OK Corral, która miała miejsce naprzeciwko jego studia) - wykonał kilka zdjęć Warrena siedzącego na wielkim kamieniu z kilofem w dłoni i na stojąco, z kilofem i łopatą, pozującego jako górnik. Podobno wlaśnie to ostatnie zdjęcie posłużyło później za wzór przy projektowaniu Wielkiej Pieczęci Stanu Arizona.

W wieku 10 lat Warren stracił matkę i rozpoczął życie z ojcem, który pracował wtedy jako łowca dzikich koni na państwowej posadzie - pracował dla rządu federalnego, który potrzebował stale młodych wierzchowców dla kawalerii. Życie w obozie łowców mustangów nie trwało jednak długo, jeszcze w tym samym roku obóz został napadnięty i splądrowany przez Apaczów, a kilku ludzi - w tym ojciec Warren'a - zostało zabitych. Mały George przeżył następne 18 miesięcy u Indian, którzy sprzedali go później białym górnikom za 15-funtowy worek cukru. To właśnie w obozie górników nauczył się górnictwa i sposobów rozpoznawania złóż.

George Warren był pijakiem, awanturnikiem i oszustem, podaje taką informację nawet jedna z oficjalnych stron internetowych powiatu Cochise, ale to właśnie on stworzył górniczy boom, dzięki któremu powstało kilka miast a okolica stała się centrum przemysłu wydobywczego. W ciągu 2 lat od przybycia z Dunn'em do Bisbee Warren zarejestrował 26 wniosków o prawa do wydobycia bogactw, wszystkie na swoje nazwisko. Warren ani raz nie wymienił w nich swojego partnera Dunn'a. Jedno z miejsc zarejestrowanych przez Warrena, Mercy Mine, stało się wkrótce najbardziej dochodową kopalnią miedzi na świecie - Copper Queen Mine.

W 1885 roku różne własności, działki budowlane i prawa do kopalń Warrena miały już wartość ponad 20 milionów ówczesnych dolarów - w czasach, kiedy pensja kobiety sprzątającej saloon, wynosiła maksymalnie 5 dolarów na tydzień. Za pieniądze Warrena można było zbudować duże miasto. W samej tylko kopalni Copper Queen Warren miał 9% udziału, co czyniło go właścicielem największej części najbardziej dochodowej kopalni świata. George Warren był wtedy jednym z najbogatszych ludzi w Ameryce, a jego majątek mógł konkurować z majątkami największych przemysłowych magnatów USA i mógł zapewnić życie w zbytku i luksusie wielu przyszłym pokoleniom Warrenów.

Któregoś wieczoru, podczas jakiegoś większego pijaństwa w Charleston, maleńkiej osadzie tuż koło Tombstone, Warren założył się z niejakim George Atkinsem że przebiegnie dystans 50 yardów, zawróci za wbitym w ziemę palem i wróci w to samo miejsce szybciej niż jeździec na koniu. Stawką było wszystko co posiadał. Koń był szybszy i Warren stracił cały swój majątek w bezsensownym zakładzie. W maju 1891 roku Warren został przez sędziego Sądu Powiatowego Powiatu Cochise, Lucasa, uznany za niepoczytalnego szaleńca. Sąd wyznaczył mu opiekuna z urzędu, który wystawił wszystkie jego pozostałe rzeczy na aukcji i spieniężył dla pokrycia długów Warrena. Pozostawiony kompletnie bez grosza, Warren sprzedał się w niewolę w Meksyku, gdzie pracował w kopalniach przez kilka następnych lat. Został wykupiony przez innego sędziego i wrócił do Bisbee, gdzie do swojej śmierci imał się różnych zajęć koło saloonów, czasem za talerz zupy, a przeważnie za trochę whiskey. Warren umarł prawdopodobnie w 1892 roku, albo w lutym 1893 na zawał serca i na zapalenie płuc, jak podaje przepisana już na maszynie kopia jego Aktu Zgonu z 1934 roku, albo w 1897. George Warren jest pochowany na cmentarzu Evergreen koło Lowell, na obrzeżach i w najbiedniejszej sekcji, ponieważ nikt nie zechciał zapłacić firmie pogrzebowej za jego pochówek. W 1914 roku mieszkańcy Bisbee usunęli z jego grobu kawałek deski z napisem "G.W. 24" i postawili mu tam okazały pomnik, jako jednemu z założycieli miasta. Nie wiadomo dokładnie co oznaczała liczba "24" na nagrobnej desce Warrena, ale ktoś kto wykonał ten napis chyba sądził, że Warren miał tyle lat kiedy umarł. W rzeczywistości był najprawdopodobniej o 10 lat starszy.


Biosbee, Main Street, 1900 r. Zdjęcie: Archiwum


Pierwsza osada nazwana Bisbee powstała już w 1880 roku. Nazwa pochodzi od nazwiska sędziego z San Francisco, DeWitt'a Bisbee, który zainwestował 80 tysięcy dolarów w kopalnię Copper Queen Mining Co. Sędzia Bisbee zmarł pięć lat później nigdy nie będąc w miasteczku noszącym jego imię. Nigdy nie odzyskał zainwestowanych pieniędzy. W miejscu przyszłej kopalni w 1884 roku geologowie Copper Queen Mining Co. i Phelps Dodge Corp. odkryli bogate złoża miedzi. W 1880 roku ceny miedzi poszły w górę z 12 centów za funt do 20 w związku z popularyzacją elektryczności i urządzeń napędzanych prądem.

Początkowo Bisbee składało się tylko z dwóch ulic: Mule Gulch, która dziś nazywa się Main Street, i Brewery Gulch, pnących się łagodnie wzdłuż konturów kanionu pomiędzy dwoma wzgórzami, ale miasto miało już sławę zamożnego. Zamożnego na tyle, że grupa rzezimieszków podjęła się w 1883 roku ryzykownego napadu na sejf z wypłatami dla górników wielkiej korporacji wydobywczej Phelps Dodge. Za ten zuchwały napad, który przeszedł do historii jako "Bisbee Massacre", wszyscy bandyci zapłacili stryczkiem. Już na przełomie wieków okazało się, że w wyniku gwałtownego wzrostu populacji, osada nie może dalej istnieć bez kanalizacji, większej ilości świeżej i czystej wody, lekarzy i dentystów, konkretnych przepisów regulujących życie w mieście, w tym przepisów budowlanych i przeciwpożarowych i ogólnie - bez porządku. 9 stycznia 1902 roku Bisbee zostało oficjalnie inkorporowane, czyli zaistniało jako miasto. Domy budowano już wtedy na wszystkich okolicznych wzgórzach, a nowe, wąskie i strome ulice i niewielkie placyki pod budowę nowych domów, tworzono wznosząc wysokie mury zaporowe i tarasy na zboczach wzgórz. Niektóre domy są dostępne tylko po stromych schodach albo po wąskich ścieżkach.


Bisbee, Brewery Gulch u szczytu swojej popularności, 1903 r. Zdjęcie: Archiwum


W 1890 roku  główna ulica "dystryktu rozrywkowego" - słynąca z rozpusty, panienek lekkich obyczajów i wszelkiego rodzaju rozrywek nie do pomyślenia w szanujących się okolicach, dzielnica Brewery Gulch rozbrzmiewała skoczną muzyką pianin, skrzypiec i harmonijek płynącą nieprzerwanie z aż 47 mieszczących się tam saloonów. Oprócz saloonów, wzdłuż pnącej się w głórę wąskiej ulicy działało też kilkadziesiąt (KILKADZIESIĄT!!) domów publicznych, jaskiń hazardu i palarni opium, w których rzesze górników przepijały swoje tygodniówki. Wszystkie te przybytki były otwarte 7 dni w tygodniu i 24 godziny na dobę, obsługując pracowników ze wszystkich zmian. Ach, gdzie te czasy, mógłby powiedzieć poszukiwacz rozrywki we wspólczesnym amerykańskim mieście, w którym mieszkańcom nie wolno już prawie nic. W roku 1900 Bisbee liczyło 6 tysięcy mieszkańców, z czego ponad ćwierć pracowało w Copper Queen Consolidated Corporation (firmie powstałej z połączenia Copper Queen Mining Co. i Phelps Dodge Corporation w 1884 roku po odkryciu miedzi). Właśnie ta firma zbudowała na skrzyżowaniu dwóch najważniejszych ulic w mieście - Mule Gulch i Brewery Gulch - szpital pracowniczy, publiczną bibliotekę i własny hotel dla odwiedzających miasto przedstawicieli dyrekcji i zaproszonych gości. The Copper Queen Hotel jest dziś jedną z głównych atrakcji miasta.

W 1906 roku konkurencyjna firma wydobywcza Calumet & Arizona Co. rozpoczęła budowę nowej osady na południe od Bisbee w pobliżu własnej kopalni. Nowe miasteczko, nazwane Warren od nazwiska wspomnianego wczesniej George Warren'a, zostało zaprojektowane w najdrobniejszych szczegółach i od podstaw przed rozpoczęciem jakichkolwiek prac. Warren jest jednym z pierwszych miast w Arizonie zbudowanych na podstawie konkretnego projektu urbanistycznego. Działki pod domy wytyczono na płaskim terenie, wszystkie miały dostęp z dwóch stron i były o wiele większe niż te w Bisbee. Miały werandy i niewielkie podwórka od przodu i ogródki z tyłu, za domem, jak w Chicago. Przez kilka lat pomiędzy Warren a Bisbee kursował regularnie złożony z dwóch wagonów tramwaj zapewniający stałe połączenie pomiędzy miasteczkami. Copper Queen Consolidated Mining Co. i Calumet & Arizona połączyły się w 1931 roku i nowopowstała firma przywróciła starą nazwę Phelps Dodge.

W 1908 roku wielki pożar strawił prawie doszczętnie centrum miasta. Płonące domy na niższych poziomach podpalały budynki zbudowane wyżej a wiatr przenosił iskry i płomienie coraz dalej. Spłoneło ponad 500 domów i z Bisbee nie zostało prawie nic, ale już w 1910 wszystko zostało odbudowane, a centrum było jeszcze piękniejsze i wyglądało na zamożniejsze niż dawniej. Bisbee należy do nielicznych miast w USA, w których całe oryginalne centrum jest w 100% kompletne i przetrwało nienaruszone do naszych czasów.

W 1910 roku z liczbą mieszkańców przekraczającą 10 tysięcy, Bisbee stało się prawdziwym fenomenem posiadając wianuszek dzielnic podmiejskich - suburbs - jak wielkie miasta na wybrzeżach. Cała aglomeracja liczyła ponad 25 tysięcy mieszkańców i była prawdziwą metropolią. Bisbee przerosło Tombstone i stało się największym miastem pomiędzy St. Louis a San Francisco. Dzięki malowniczmu położeniu na wzgórzach, Bisbee dorobiło się zresztą przydomku "Małe San Francisco". W 1929 roku przeniesiono tu z Tombstone stolicę powiatu Cochise. Bisbee stało się też najbardziej kulturalnym miastem całego Południowego Zachodu. Jako pierwsze w calej Arizonie uruchomiło publiczną bibliotekę, posiadało wytworne restauracje, teatry a nawet najprawdziwszą operę, do której zjeżdżali się przedstawiciele ówczesnej elity z całej okolicy.

W 1917 roku, w tym samym czasie kiedy carską Rosję sparaliżowały rewolucyjne konwulsje, kompania Phepls Dodge usunęła z miasta ponad tysiąc dwustu strajkujących górników podejrzanych o sympatyzowanie z komunizującym związkiem zawodowym "Industrial Workers of the World". Ten sam związek, zamieszany w podburzanie robotników w innych miejscach, był również odpowiedzialny za deportację górników z Jerome. 12 lipca 1917 robotnicy zostali otoczeni przez uzbrojony oddział "rangers", przedstawicieli władz i obywateli miasta. Robotników zgromadzono na miejskim boisku piłkarskim do czasu przybycia z Douglas specjalnego pociągu z 24 bydlęcymim wagonami. Wycieńczonych 16-godzinną podróżą w wagonach bez wentylacji, bez jedzenia, bez kropli wody w środku arizońskiego lata i bez grosza przy duszy robotników wysadzono w oddalonym o ponad 200 mil Hermanas w Nowym Meksyku z zakazem powrotu do Bisbee pod groźbą natychmiastowego zastrzelenia. Akcja firmy Phepls Dodge w Bisbee przeszła do historri pod nazwą "Bisbee Deportation".

Przez prawie sto lat w kopalniach w Bisbee wydobyto ponad 3 i pół miliona ton miedzi. Tutejsze kopalnie dostarczały rudy o 24% zawartości tego metalu, podczas gdy typowa ruda wydobywana wszędzie gdzie indziej zawierała zaledwie 3% - 4% miedzi. Kopalnie Bisbee były bardziej dochodowe niż kopalnie złota. Jako produkt uboczny wydobyto tam również znaczne ilości złota (2.8 milionów uncji), srebra (102 miliony uncji), cynku, magnezu i ołowiu. Oprócz tego, kopalnie dostarczały dużych ilości bardzo czystego turkusa, nazywanego Bisbee Blue, i wielu innych minerałow i kamieni półszlachetnych. Pomiędzy otwarciem pierwszej kopalni w 1880 roku, a zamknięciem ostatniej w 1975 - w Bisbee wydobyto samych tylko metali o łącznej wartości 6 miliardów dolarów.

Bisbee było jednym z najważniejszych centrów wydobycia miedzi w USA przez ponad 100 lat i przyniosło ogromne fortuny właścicielom i inwestorom oraz życie na poziomie średniej klasy kilku pokoleniom górników i zwykłych robotników. Górnik pracujący pod ziemią zarabiał od 3 do 4 i pół dolara dziennie, co równało się tygodniówce w wielu innych zawodach i było bardzo wysoką pensją. Bisbee było symbolem amerykańskiego "boomtown" - miasta wielkiego sukcesu i nieograniczonych możliwości. Podczas pierwszej wojny światowej kopalnie w Bisbee dostarczały jedną czwartą światowej produkcji miedzi i przekształciły niewielką spółkę Phelps Dodge Corp. w wielką firmę o znaczeniu międzynarodowym. Miasteczko stało się prawdziwym magnesem ściągającym nie tylko ludzi z innych rejonów USA, ale też rzesze imigrantów: Irlandczyków, Swedów, Rosjan, Polaków, Anglików, Szkotów i Serbów. Pracowali tu też Meksykanie (miasto leży zaledwie 8 mil od granicy, o której istnieniu nie wiedziało wielu mieszkańców tych okolic po obu jej stronach) i Chińczycy, którym wolno było pracować tylko na powierzchni i wykonywać pośledniejsze zajęcia. Zarabiali o wiele mniej i byli mocno dyskryminowani. Chińczykom nie wolno było zostawać w mieście na noc.

Na początku lat 50-tych stało się jasne, że złoża są na wyczerpaniu. Nowatorska technologia kopalń odkrywkowych - zastosowana również w Polsce w kopalniach miedzi koło Lubina - uratowała wtedy miasto od zagłady, ale w lecie 1975 złoża zostały wyczerpane ostatecznie i wszystkie kopalnie, w tym odkrywkowe, zostały zamknięte. W ciągu kilku miesięcy Bisbee opustoszało, a jego populacja spadła do 6 tysięcy. Ludzie z zarządu firmy Phelps Dodge, właściciela kopalni Copper Queen, wraz z zarządem miasta zrealizowali wtedy pomysł utrzymania w Bisbee tradycji górniczych poprzez zorganizowanie wycieczek wgłąb kopalń miedzi dla turystów i ogólnie, postawienia na turystykę. Kopalnię uzdatniono do tego celu, a sam pomysł okazał się wkrótce zbawienny.

Po zniknięciu bazy finansowej i po wyjeździe z miasta wielkiej części jego mieszkańców, na lokalny rynek realnościowy trafiły setki domów i rezydencji. Spowodowało to niespotykany spadek cen i krach. Domy straciły wartość, mieszkańcy z dnia na dzień tracili oszczędności, ale tanie domy i mieszkania zwabiły tu ludzi z innych okolic: hippiesów z Californi, artystów, mieszkańców Aspen w Colorado i innych miejsc komercjalizowanych w szybkim tempie i przez to za drogich dla wielu dotychczasowych mieszkańców. Mały domek sprzedany w Aspen pozwalał na zakup wielkiego domu w ciepłym Bisbee. Problemem było tylko znalezienie pracy, dlatego na początku do Bisbee przenosili się głównie posiadający zapewniony dochód emeryci i nie potrzebujące dochodu Dzieci Kwiaty.

Pierwszymi, którzy dostrzegli szansę w Bisbee było artystyczne małżeństwo Stephena i Marcii Hutchinsonów. Hutchinson kupił od firmy Phelps Dodge flagowy, stojący w samym centrum The Copper Queen Hotel, który z ceną symbolicznego jednego dolara nie znalazł kupca wśród mieszkańców miasta. Hutchinson wyremontował hotel i kilka innych podupadających już budynków i wykorzystując znajomości w Californi, zaczął promować to miejsce. Wkrótce dołączył do niego biznesman w branży realnościowej, Ed Smart. Wśród wielu gości hotelu Copper Queen, dzięki znajomościom Hutchinsona, znalazło się wiele ówczesnych gwiazd Hollywood, bawił tu często słynny John Wayne, który wkrótce stał się przyjacielem Hutchinsona i trzecią osobą w jego grupie finansującej przedsięwzięcia w Bisbee. John Wayne zainwestował tu dużo pieniędzy i przyczynił się w wielkim stopniu do sukcesu Bisbee. W latach 90-tych Bisbee stało się naprawdę modne i jest tak do dziś, a ceny nieruchomości znacznie przekraczają ceny w całej południowej Arizonie.

Dziś Bisbee to dobrze znane centrum artystyczne gdzie żyją i tworzą setki malarzy, rzeźbiarzy i innych twórców, podobnie jak w Jerome na drugim końcu Arizony. Miasteczko prosperuje calkiem dobrze głównie dzięki turystyce, ale również dzięki przeniesieniu tu stolicy powiatu. Tombstone, dawna siedziba władz powiatu Cochise, jest dziś uznawana za Ghost Town i gdyby nie wypromowana przez kilka nakręconych w Hollywood filmów historia niewiele znaczącej lokalnej potyczki w OK Corral, i gdyby nie odgrywane parę razy dziennie "strzelaniny" poprzebieranych za jej bohaterów aktorów - do Tombstone nikt by nawet dziś nie trafił, bo po co. Kilkanaście stojących tam domów dawno zamieniłoby się w sterty przegniłych desek, a po ulicach wiałby tylko arizoński wiatr.


Web Analytics