Jak większość miasteczek i osad cudem uratowanych od lusu Ghost Town, Jerome jest atrakcją samą w sobie. Jest żywą lekcją historii, a nie suchym teoretycznym wykładem. Jerome wciąż żyje, chociaż dziś jest już całkiem inne niż dawniej, kiedy nazywano je "najbardziej nikczemnym miastem Zachodu".
Przewinęły się tędy całe zastępy najdziwniejszych postaci. Bogaci inwestorzy szukający jeszcze większych fortun, szanujący się urzędnicy i adwokaci, pastorzy, księża i szaleni głosiciele końca świata spowodowanego nieopanowaną rozpustą tego miejsca. W czasach największej świetności Jerome liczyło aż 15 tysięcy mieszkańców i było największym miastem Arizona Territory. Jerome było magnesem jak Chicago i Philadelphia i ściągały tu tłumy ludzi w poszukiwaniu pracy i lepszego życia.
Oprócz malowniczych uliczek i zaułków, w Jerome warto zwiedzić kilka miejsc i poznać historię miejsca, które najbardziej ze wszystkich nadawało się do "odegrania" w filmie prawdziwego westernowego miasteczka z Dzikiego Zachodu. Jerome nim naprawdę było.