Wiadomość o włączeniu Polski do programu wymiany bezwizowej (Visa Waiver Program) wywołała wielkie zainteresowanie, spowodowała jednak równie wielkie zamieszanie wynikające głównie z braku rzetelnej informacji czym jest VWP, oraz czy (a jeśli tak, to jak bardzo) ułatwi to Polakom podróżowanie do USA.
Stars and Stripes
Nazwa "Visa Waiver Program" - "zniesienie (zawieszenie) wiz" - wprowadza w błąd. Zniesiony został jedynie wymóg posiadania pieczątki w paszporcie (ale za to trzeba mieć paszport biometryczny) , a sam program dotyczy tylko wiz turystycznych i biznesowych (B1/B2), a nie wszystkich. Każdy wyjeżdżający w jakimkolwiek celu innym niż turystyka lub odwiedziny krewnycyh, wciąż musi (i zawsze będzie musiał) uzyskać właściwą wizę, zgodną z celem wizyty w USA. Wizy B1/B2 istnieją w dalszym ciągu, jedyna zmiana z punktu widzenia osoby podróżującej, to możliwość ich uzyskania bez wizyty w konsulacie USA. Prawdziwa zmiana to to, że program Visa Waiver jest w całości zarządzany przez Departament Bezpieczeństwa Narodowego (Department of Homeland Security - DHS), a nie przez Departament Stanu.
Od 12 stycznia 2009 roku każda osoba wyjeżdżająca do USA w ramach VWP, musi najpierw złożyć wniosek i uzyskać zezwolenie na podróż za pośrednictwem skomputerytzowanego systemu ESTA (Electronic System for Travel Authorization). Zatwierdzenie wniosku nie oznacza jednak automatycznego pozwolenia na wjazd na terytorium USA. O tym, czy zostaniesz wpuszczony w dalszym ciągu zadecyduje urzędnik graniczny w porcie wjazdu, program bezwizowy niczego w tym względzie nie zmienił.
Skomputeryzowany system nie analizuje ani nie bierze pod uwagę żadnych dodatkowych wyjaśnień, jak żywy człowiek. Działa automatycznie i z zimną konsekwencją, zgodnie z programem. Dlatego osoby, które mają już na swoim koncie odmowę wizy, na 99% nie "przekonają" komputera, że tym razem wiza im się należy, chyba, że zmieniły się poważnie okoliczności. Osobom z odmnowami doradzam wizytę w konsulacie i rozmowę z konsulem, zanim system wyda kolejną odmowę. Nie wszystkie przejścia graniczne są też przystosowane do obsługi turystów "bezwizowych", większość przejść drogowych nie ma takiej możliwości. Nie jest to wielkim utrudnieniem dla większości obywateli polskich, ale wjazd do USA w ramach VWP (z ważnym zezwoleniem ESTA) z Kanady albo z Meksyku inaczej niż samolotem, może się okazać niemożliwy.
Obsługa ruchu bezwizowego nakłada też nowe obowiązki na przewoźników, w tym konieczność rejestracji. Przed dokonaniem rezerwacji biletu, trzeba się więc upewnić, czy wybrany przewoźnik ma ważną rejestrację w programie bezwizowym (lista zarejestrowanych przewoźników z 1 października 2019 r.). Nie wiadomo czy osoby przylatujące do USA na pokładzie samolotu linii lotniczych bez ważnej rejestracji, będą odprawiane czy nie (PLL LOT nie ma aktualnie ważnej rejestracji), ale wiadomo, że niezarejestrowane linie lotnicze przyjmujące podróżnych do USA, którzy nie mają zezwolenia z ESTA, płacą grzywny, a te, które są zarejestrowane, ponoszą pełną odpowiedzialność za przewóz z powrotem do miejsca rozpoczęcia podróży wszystkich tych, którym urzędnik graniczny nie wydał zezwolenia na przekroczenie granicy. Zarejestrowane linie lotnicze są też zobowiązane do przyjęcia i przewiezienia do punktu rozpoczęcia podróży pierwszym dostępnym rejsem każdej osoby, która przekroczyła 90-dniowy okres pobytu i została zatrzymana przez władze imigracyjne. Może właśnie dlatego wielu przewoźników wciąż nie rejestruje się w systemie.
Niewątpliwym i wielkim plusem programu bezwizowego jest eliminacja kolejek pod konsulatem i uniknięcie stresu jakim czasem bywa spotkanie z konsulem. Największym plusem jest jednak cena. Sam wnisek kosztuje tylko 4 dolary, a w razie zatwierdzenia, system pobierze z karty kredytowej jeszcze dodatkowo $10. Ale na tym kończą się niestety korzyści z objęcia kraju tzw. "wymianą bezwizową", przynajmniej dla petentów. Tradycyjna promesa wydawana w konsulatach jest wciąż ważna 10 lat, a elektroniczne zezwolenie na podróż (akceptacja w systemie ESTA, tak samo jak promesa, nie gwarantuje wjazdu do USA) ma tylko 2-letni okres ważności.
Włączenie nowego kraju do programu nie jest wyróżnieniem ani dowodem przyjaźni USA. Państwa nie mają przecież przyjaciół, tylko interesy. Potwierdza to strona internetowa Departamentu Bezpieczeństwa (DHS). Z informacji zawartej w sekcji poświęconej programowi wymiany bezwizonej można łatwo wywnioskować, że głównym powodem jest zbieranie informacji na ogromną skalę (i bez wysiłku). Nowe kraje muszą nie tylko osiągnąć i utrzymywać poziom odmów wiz poniżej 3%, ale współpracować z USA w wielu innych dziedzinach ważnych dla bezpieczeństwa kraju, przekazywać informacje o paszportach, dostosować je do standardów amerykańskich (e-passport), oraz zgodzić się na przyjmowanie swoich obecnych i byłych obywateli deportowanych z USA. Na pierwszym miejscu strona Departamentu podaje jednak korzyści ekonomiczne i przyznaje, że w 2014 roku około 20 milionów osób odwiedzających USA w ramach programu wymiany bezwizowej, wydało tu zawrotną sumę 84 miliardów dolarów, i dodaje, że to prawie 231 milionów dziennie zasilających amerykańską ekonomię. Wydaje się, że te dwa powody: ekonomia i dostęp do informacji, są ważniejsze niż 3-procentowy próg odmów oraz szacunek prezydentów i pań ambasadorek.