Phoenix jest dowodem na nieprawdziwość co najmniej kilku mitów na temat Arizony. Po pierwsze nic, poza sadzonymi wszędzie kaktusami, nie przywodzi tu na myśl miasta z Dzikiego Zachodu, za jakie uważane jest Phoenix przez wszystkich tych, którzy tu nigdy nie byli. Po drugie, nie ma tu jeźdźców na koniach ani ulicznych strzelanin, a miasto jest na wskroś nowoczesną metropolią, jak Los Angeles, w której nie ma już prawie nic z dawnych, lepszych czasów (Zobacz mapę).
Centrum Phoenix nocą Zdjęcie: Alan Stark
Można powiedzieć, że Phoenix pozbyło się wszelkich śladów przeszłości i pozbawiło się historii. Tak przynajmniej twierdzą mieszkańcy Tucson i miasteczek-satelitów, takich jak Mesa czy Scottsdale, które zdają się mocno korzystać na braku wyraźnego charakteru Phoenix, co pomaga im eksponować swoją własną "inność".
Phoenix jest szóstym co do wielkości miastem w Stanach Zjednoczonych i liczy ponad 1.5 miliona mieszkańców. Jest położone na wysokości 1,117 stóp npm. i zajmuje ponad 500 mil kwadratowych powierzchni. W jego granicach znajduje się wiele parków i miejsc rekreacyjnych, m.in. South Mountain Park o powierzchni 16,500 akrów - największy park miejski w kraju, położony niedaleko centrum Phoenix Mountain Preserve, oraz Squaw Peak Park z siecią ścieżek rowerowych. Turystyka, dzięki której znalazło zatrudnienie blisko 175,000 osób, jest jednym z najważniejszych źródeł dochodu miasta.
Za sprawą niepojętych wyroków Historii, Phoenix szybko przerosło wszystkie inne miejscowości pojawiające się w Dolinie Słońca w tym samym czasie. Scottsdale, Mesa, Tempe, Chandler, Glendale, a nawet oddalone o kilkadziesiąt mil Apache Junction, są dziś uważane prawie za dzielnice Wielkiego Phoenix, chociaż ich mieszkańcy wcale się z tego nie cieszą podkreślając odrębny charakter i klimat swoich miast. Samo miasto w dzisiejszych granicach to efekt bardzo szybkiego wzrostu. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat granice miasta powiększano wieloktrotnie anektując wszystkie okoliczne miasteczka i osady. Dzisiejsze Phoenix składa się z 15 częściowo odrębnych "villages" (wiosek), które zachowały lub starają się zachować częściową odrębność i niezależnośc, np. w kwestiach planowania przestrzennego, itd. Originalne miasteczka to: Ahwatukee Foothills, Alhambra, Camelback East, Central City, Deer Valley, Desert View, Encanto, Estrella, Laveen, Maryvale, North Gateway, North Mountain, Paradise Valley, Rio Vista i South Mountain. Mieszkańcy Phoenix wyróżniają też kilka wielkich dzielnic: Downtown, Midtown, North Phoenix, Biltmore, West Phoenix, South Phoenix, Arcadia, Sunnyslope i Ahwatukee.
Oprócz "villages" w granicach Phoenix, w skład wielkiej metropolii Valley of the Sun wchodzi łącznie ponad 60 miast, miasteczek i osad, z których dużą część (te, które uważamy za warte zwiedzenia) prezentujemy na naszej stronie.
Phoenix może rzeczywiście nie ma wyrażnego charakteru, ale ma setki najlepszych restauracji, fascynujące życie kulturalne, muzea i teatry jakich pozazdrościć mogą naważniejsze centra kulturalne starej Europy. Można zaryzykować stwierdzenie, że Phoenix tworzy dopiero swój charakter i klimat. Nie jest on tak wyraźny i widoczny jak w Tucson, albo nawet w miniaturowym Tubac przy samej geranicy, ale zaczyna być wyczuwalny. W ostatnich latach dekady lat 90-tych w związku z wielkim boomem budowlanym do miasta przeniosły się tysiące mieszkańców Chicago, Nowego Jorku i innych miast Północy, w tym duża liczba Polaków, dzięki czemu Phoenix poważnie zyskało na różnorodności. Dopływ świeżej krwi zawsze oznacza ożywienie i było tak również w przypadku Phoenix.
Dziś miasto znacznie podupadło. Mówi sie nawet o jego nieuniknionym bankructwie w związku z "pęknięciem" wielkiej bani hipotecznej w 2008 roku, z której Phoenix nie otrząsnęło sie do dziś, a która przyczyniła się do najszybszego rozwoju miasta w latach 90-tych. Z Phoenix wyjechało kilkaset tysięcy ludzi, można tam dziś kupić piękny dom za 1/5 jego oryginalnej wartości, zatrzymane zostały wielkie inwestycje budowlane. Kilka budowanych osiedli zostało zrównanych z ziemią przez deweloperów, którzy nie byli już w stanie sprzedać nowych konstrukcji. Pod spychacz poszły super-wykończone domy z granitowymi podłogami i dopiero co rozpoczęte budowy. Łącznie od 2009 roku zniszczono w ten sposób kilka tysięcy nowych bydynków.
Pomimo ekonomicznych nieszczęść ostatnich kilku lat, Phoenix żyje i jest wspaniałe. Ma doskonałą komunikację miejską, sieć dróg i autostrad i super-nowoczesne lotnisko, z którego można dolecieć bezpośrednio do kilkudziesięciu miast świata. Phoenix ma też fantastyczne i bogate życie nocne: kluby, dyskoteki, sceny i występy. Ma też jeszcze coś, czego nie mają inne miasta: pogodę przez cały rok, czym - pomimo kłopotów - ściąga wciąż całe rzesze turystów i spędzających tu zimę tymczasowych mieszkańców. Phoenix to również centrum golfa - jest tu ponad 200 wybornych pól golfowych, które mogą zadowolić nawet najbardziej wybrednych amatorów tego sportu. Nie mniej imponująca jest "scena" restauracyjna, która może przyprawić o zawrót głowy. Jest tu dosłownie wszystko. Potrawy ze wszystkich stron świata, włoskie tematy prosto z nowojorskiej Little Italy, pizza z Chicago, kuchnia meksykańska, typowa kuchnia amerykańska, kuchnia europejska, oraz wszystko to co można luźno określić mianem dawnej tradycyjnej "kuchni kowbojskiej". Trudno to zresztą wszystko wyliczać - doradzamy stanowczo wizytę w Phoenix.
Phoenix jest jednak trudne do zniesienia w lecie, kiedy wydaje się, że miasto zamienia się w piec a na masce samochodu można z powodzeniem usmażyć jajecznicę. Jak by nie było, leży w samym środku wielkiej pustyni, której nie da się wprawdzie zauważyć w samym mieście bo nakryto go całymi milami kwadratowymi asfaltu i betonu, ale właśnie to potęguje jeszcze nieznośny upał i sprawia, że tzw. "heat index" - suma temperatury promieniowania słonecznego z gorącem wydzielanym przez nagrzane mury i uliczny asfalt - przekracza często 120 stopni Fahrenheita (prawie 49 °C). Podobnie jak zamożniejsi emeryci z północy spędzający zimę na Florydzie i w Arizonie, kogo na to stać wyjeżdża z Phoenix na lato gdzieś na północ.
Downtown
Prostokąt pomiędzy ulicami Thomas i Buckeye na osi północ-południe oraz 7-mą i 19-tą na osi wschód-zachód to dystrykt biznesowo-administracyjny. Są tu więc głównie banki i urzędy federalne, stanowe i miejskie, jak w każdym dużym mieście w Ameryce. W Downtown są też dwa ważne stadiony - baseballowy Chase Field i hala do koszykówki drużyny Phoenix Suns w US Airways Center. Basaball, football (amerykański) i koszykówka to w Ameryce sporty prawie święte, otoczone czcią i traktowane tak samo poważnie jak amerykański patriotyzm. W weekendy kiedy odbywają sie tu jakieś mecze, downtown jest więc pełne życia. Jest tu sporo barów i tawern, nazywanych "sports bars" - przesiadują tam głównie kibice którejś z drużyn. W downtown mieści się też kilka bardzo dobrych muzeów: Arizona Mining & Mineral Museum, Heard Museum i Phoenix Art Museum, oraz prawdziwy klejnot architektoniczny - budynek biblioteki publicznej miasta Phoenix. Skoro mowa o architekturze, to koniecznie należy też zobaczyć Heritage Square, skupisko najlepszej tradycyjnej architektury w mieście. W downtown mieści się też centrum naukowe Arizona Science Center oraz teatr Orpheum, Herberger Theater Center i Symphony Hall - wszystkie oferujące wspaniałe programy artystyczne.
Dystrykt Biltmore
Mało kto o tym dzisiaj pamięta, ale amerykańskie pustynie próbowano pokonać przy pomocy wielbłądów, które zresztą zdaniem naukowców w ogóle pochodzą z kontynentu amerykańskiego, i które w bardzo odległej przeszłości, kiedy istniały jeszcze pomosty lądowe między kntynentami, przedostały się w inne regiony świata, po czym doszczętnie wyginęły w Ameryce, podobno wytrzebione przez rozrastające się populacje napływających tu koczowników z Azji. Tak czy owak, wielbłądy okazały się bardzo przydatne również w XIX wieku w Ameryce. Do tego stopnia, że drogę od podnóża góry na północ od małej osady o nazwie Phoenix do położonego na wschód od niego miasteczka Scottsdale, ktoś nazwał Wielbłądzią (Camelback Road). Dziś Camelback Corridor wzdłuż ulicy o tej nazwie to jedna z najważniejszych w mieście osi handlowych. Mieszczą się tu drogie sklepy, banki i szykowne osiedla mieszkaniowe.
Cave Creek i Carefree
Niecałe dwadzieścia mil na północ od centrum Phoenix leżą dwa zbudowane niedawno miasteczka-przeciwieństwa. Carefree to bogata i nowoczesna dzielnica mieszkaniowa, w której mieści się też słynne centrum handlowe El Pedregal. Graniczące z Carefree od zachodu Cave Creek to jego całkowite przeciwieństwo, zbudowane co prawda współcześnie, ale w stylu obecnego tu jeszcze kilkadzieiąt lat temu kowbojskiego miasteczka. Cave Creek wygląda jak typowa osada z Dzikiego Zachodu, pełna saloonów i wszystkiego co wiąże się z tą tematyką. Są tu dobre restauracje podające tradycyjne, grube na trzy palc steaki z pieczonym ziemniakiem, galerie i sklepy z towarem o ogólnej tematyce westernu.