Najgorsze dzielnice Chicago map1 map2 map5

Monday, Nov 11th

Najgorsze dzielnice Chicago


Chicago to miasto piękna i szpetoty. Wspaniałych, monumentalnych budowli i przewracających się bud, w których jakimś cudem wciąż mieszkają ludzie. Miasto milionerów, miliarderów, studentów, biedoty i bezdomnych, choć tych ostatnich jest tu na szczęście o wiele mniej niż w miastach najbogatszej ze wszystkich stanów Californi. Chicago to miasto dzielnic, które nigdy nie śpią, gdzie ludzie są bezpieczni, szczęśliwi i beztroscy i dzielnic, których mieszkańcy boją się wyjść na ulicę, w których od przypadkowych kul giną małe dzieci. Takie jest Chicago. Ateny Ameryki, oaza piękna, centrum kultury i pieniądza i upadek całych rejonów, w których rządzi przemoc, pistolet i prawo dżungli.


West Englewood


Niektóre dzielnice miasta są tak niebezpieczne, że stanowczo odradzamy (albo raczej - zabraniamy) zwiedzania ich, nawet samochodem. Niektóre są złe, ale nie są specjalnie niebezpieczne, zwłaszcza za dnia i wzdłuż głównych ulic. Większość najgorszych dzielnic jest na południu miasta. Złe dzielnice łatwo poznać na pierwszy rzut oka. Jeżeli zabłądzisz w jakieś miejsce, gdzie zaczynają przeważać wolne place zamiast budynków, domy noszą świeże ślady pożarów, okna są pozabijane sklejką i prawie wcale nie ma tam restauracji ani sklepów, a te które są, mają solidne kraty i zasieki z drutu kolczastego - wiedz, że wkroczyłeś na teren wojenny i czym prędzej zawracaj. Wskazówką są też gromady młodych ludzi stojących na rogach ulic, na parkingach w pobliżu sklepików i na pustych placach, pilnie śledzących każdy przejeżdżający samochód. Takie gromady to przeważnie członkowie gangów, pilnujący swoich terytoriów.

Chicago jest w pierwszej dziesiątce najbardziej niebezpiecznych miast w USA. W 2016 roku zginęły tu 762 osoby - więcej niż liczba zabójstw w Nowym Jorku i Los Angeles łącznie i Windy City znalazło się na pierwszym miejscu pod względem liczby morderstw. W ostatniej dekadzie zostało tu zamordowanych więcej ludzi niż w jakimkolwiek innym mieście w USA, a Chicago doczekało się jeszcze jednej nazwy: Chi-raq. Od 2001 roku zginęło tu więcej ludzi niż w tym samym czasie amerykańskich żołnierzy w Afganistanie i w Iraku. Zdecydowana większość ofiar to czlonkowie murzyńskich gangów na południu miasta. Bardzo niebezpieczne są też gangi latynoskie, których terytoria to kilka dzielnic na zachodzie miasta.

Powyższe uwagi Sebastiana Niegowskiego są jak najbardziej prawdziwe, chociaż żyjący to od dziesięcioleci nie doczuwają zagrożenia aż tak mocno. Nie dlatego, że pan Sebastian przesadza, tylko dlatego, że przyzwyczailiśmy się. Nie "szwendamy się" po wątpliwych dzielnicach, do innych nie wejdziemy, ani nawet nie wjedziemy zaryglowanym na dziesięć spustów autem, za żadne skarby. Żyjąc tu, po prostu wiemy jak jest, jak powstają te przerażające statystyki i jak próbować się ustrzec przed niebezpieczeństwem (próbować, bo przecież nie ma stuprocentowych sposobów). Przestępczość jest czymś z czym żyjemy na codzień.

Informacje na tej stronie zostały przygotowane w pierwszym rzędzie dla osób z Polski, albo z innych miast w USA, które nie znają tego miasta. Prawie wszystkie przewodniki turystyczne omijają temat przestępczości jak zarazę. Zachwalają wycieczki rowerowe, piesze wędrówki po mieście i różne atrakcje, ale nie podają jak się do nich dostać, jak dojechać do muzeum czy parku. Pomimo, że Ameryka jest piękna i są tu prawdziwe skarby do zobaczenia, uważamy że przedstawianie jej tylko w różowych okularach byłoby super nie fair wobec naszych czytelników. Dlatego naszym mottem na Twitterze jest to: "O Ameryce inaczej. Bez uwielbienia i bez niechęci. Poznaj Amerykę taką jaka naprawdę jest".

Nadzieją na chociaż częściowe wyrównanie szans szarego obywatela z przestępczą determinacją bandytów, gwałcicieli i wszelkich innych zbrodniarzy, jest unieważnienie wreszcie przepisów godzących w podstawowe prawo każdego człowieka do obrony, po latach utrzymywania siłą niekonstytucyjnego gwałtu na Drugiej Poprawce do Konstytucji (2nd Ammendment - poprawka gwarantująca prawo do posiadania broni). Wspomina o tym Sebastian Niegowski pod koniec video. Na szczęście tych najgorszych i najbardziej niebezpiecznych dzielnic jest tylko kilkanaście, głównie na południu miasta, dlatego łatwo je znaleźć na mapie i omijać (zobacz bieżące statystyki i mapę przestępstw). W Chicago mieszka kilka milionów ludzi i prawie nikt nigdy nie nie stanie się ofiarą żadnego przestępstwa ani zbrodni. Ofiarami przestępczości są głównie mieszkańcy dzielnic, w których są one popełniane najczęściej - oraz sami przestępcy.

Ale - można zostać obrabowanym w każdej dzielnicy, zwłaszcza wobec powszechnego problemu z narkotykami i ogólnego ubożenia obywateli, dlatego trzeba mieć oczy otwarte wszędzie. W niektórych miejscach prawdopodobieństwo stania się ofiarą rabunku, napadu, pobicia albo gwałtu, jest prawie gwarantowane. Poniżej prezentujemy najgorsze dzielnice Chicago, w których można zostać nie tylko obrabowanym i pobitym, ale można też łatwo stracić życie. Głównym zajęciem dużej części mieszkańców są tam porachunki między gangami oraz walka o zdobycie nowych i utrzymanie starych terenów handlu narkotykami. Każdy obcy jest tam natychmiast rozpoznawany i albo jest uważany za wroga, albo za łatwy łup. Dzielnice na poniższej mapie zaznaczone numerami, nie nadają się na spacery. Można przez nie tylko przejechać, kiedy się musi, najlepiej biegnącą przez nie autostradą.

 

11. Chatham

Od 79-tej ulicy aż do 95, graniczy z Avalon Park od wschodu i z Auburn Gresham od zachodu. Obszar między centrum a bogatymi suburbiami Kenwood i Hyde Park był wielkim mokradłem aż do późnych lat 1860-tych, znanym pod nazwą Mud Lake. Dopiero budowa torów firmy Illinois Central spowodowała konieczność częściowego osuszenia bagien. Pierwszymi osadnikami byli włoscy kamieniarze, robotnicy budowlani i kolejarze, którzy wznieśli tu pierwsze, drewniane domy. Tak powstała też sąsiednia dzielnica Avalon Park. W 1889 roku Chicago przyłączyło osobne miasteczko Hyde Park, a wraz z nim cały Chatham. Pojawili się tu wtedy Węgrzy i Irlandczycy pracujący przy obsłudze kolei.
Chatham przeżyło swój pierwszy wielki boom ekonomiczny w latach 1920-tych, osiedliło się tam wtedy kilkanaście tysięcy świeżo przybyłych Szwedów, a populacja dzielnicy wzrosła z niecałych 10 tysięcy do prawie 40. W tym samym czasie osiedliło się tu też wielu europejskich Żydów. Na początku lat 1950-tych w dzielnicy mieszkało mniej niż 1% murzynów, ale już w 1960 r. było ich prawie 68%. Pod koniec lat 1990-tych murzyni stanowili 99% populacji Chatham.
Chatham było jedyną dzielnicą w Chicago, w której proces asymilacji czarnych mieszkańców w białej dzielnicy przebiegał bez konfliktów. Nowi mieszkańcy zostali łatwo zaakceptowani w tej średnio zamożnej dzielnicy i jeszcze przez wiele lat po opuszczeniu jej przez białych, zdołała ona utrzymać status najzamożniejszej czarnej dzielnicy Chicago, pełnej prężnych biznesów, restauracji i firm. W rezultacie stale rosnącej przestępczości, w latach 1990-tych, z dzielnicy uciekli jednak wszyscy czarni mieszkańcy, których było na to stać, a populacja zmniejszyła się o jedną czwartą. 

Na pierwszu rzut oka dzielnica wydaje się w miarę zadbana i czysta, ale jest tak zła, że nie ma tam już prawie żadnych biznesów, a wysiłki wielu czarnych działaczy próbujących powstrzymać postępującą degradację, spełzły na niczym. Sercem okolicy jest kolonia bloków dla biedoty (projects) niedaleko Dixon Elementary School. Wydaje się, że właśnie to stało się przysłowiowym gwoździem do trumny Chatham. Z większych biznesów przetrwały tu jeszcze tylko supermarket Target i sklep fabryczny firmy Nike. 30% mieszkańców nie ma pracy.

10. Grand Crossing

Pomiędzy 63-cią i 79-tą, graniczy z Hyde Park od północy i Chatham od południa. Według niektórych opracowań, Grand Crossing jest na 12 miejscu wśród najniebezpieczniejszych dzielnic w mieście (crime index).
Miejsce to zostało przyłączone do Chicago razem z miasteczkiem Hyde Park w 1889 roku. Okolica była zupełnie pusta i niezamieszkała do połowy XIX wieku. Przebiegały tędy jedynie tory kilku wielkich linii kolejowych. U zbiegu późniejszych ulic 75-tej i South Chicago Avenue krzyżowało się aż 14 niezabezpieczonych torowisk firm kolejowych, które przez wiele lat nie zdołały ustalić pierwszeństwa przejazdu pociągów. W 1853 roku doszło tu w końcu do tragicznego zderzenia dwóch składów, w którym zginęło 18 osób a 40 zostało poważnie rannych. Przez prawie 50 lat od katastrofy, wszystkie pociągi musiały się tu zatrzymywać i ustalać pierwszeństwo przejazdu. Dopiero w 1912 roku zbudowano wiadukt rozdzielający krzyżujące się linie.
Pierwszymi stałymi mieszkańcami dzielnicy byli Irlandczycy, Szkoci i Anglicy, a kilkanaście lat później zaczęli się pojawiać Niemcy. Dzielnica przeżyła wielki boom dzięki Światowej Wystawie Kolumbijskiej w 1893 roku. Pierwsi czarni mieszkańcy zaczęli tu przybywać na początku lat 1950-tych dzięki realizacji dużego projektu mieszkaniowego dla migrantów z Południa. Na początku lat 1980-tych murzyni stanowili już 99% mieszkańców dzielnicy.

Przestępczość i gangi są dziś największym problemem dzielnicy, podobnie jak w sąsiednim Chatham. W ogóle nie ma tu już przedstawicieli murzyńskiej średniej klasy, którzy uciekli stąd ostatecznie prawie 40 lat temu.

9. West Garfield Park

Pomiędzy Kolmar Ave. od zachodu i Hamlin Blvd. od wschodu i od Kinzie na północy do Taylor na południu. Razem z East Garfield Park tworzą dużą dzielnicę Garfield Park. Wschodnia część różni się bardzo od zachodniej. Jest tu piękny i zadbany park a w nim ogród botaniczny w ogromnych szklarniach, Garfield Park Conservatory, publiczny basen i pałac ze złotą kopułą w hiszpańskim stylu. Zachodnia strona jest zaniedbana i niebezpieczna, większość mieszkańców ma dochody poniżej granicy nędzy, duża część nie ma pracy.

Do końca lat 1860-tych było tu tylko parę farm i pola, na których rosło zboże, ziemniaki, kapusta i łany kukurydzy. Wiodło tędy parę dróg, po których przejeżdżały wozy z żywnością do sklepów i składów w Chicago, oraz dyliżanse z centrum do Oak Park i dalej, aż do Elgin, i żadna urbanizacja nie zagrażała tej sielskiej okolicy. Chicagowska Komisja do spraw parków utworzyła tu w 1870 roku aż trzy parki rekreacyjne, ale niebawem, w 1873 firma kolejowa North Western Railway zbudowała zakłady naprawcze zaraz na północ od ulicy Kinzie, w których znalazło zatrudnienie kilka tysięcy nowych robotników, głównie imigrantów skandynawskich i irlandzkich. Bardzo szybko nowe, drewniane domy zaczęły powstawać gdzie tylko było trochę miejsca. Na miejscu jednego z trzech parków - tego pośrodku - powstało wkróce małę miasteczko, nazwane stosownie Central Park.

Central Park przemianowano w 1881 roku na cześć zastrzelonego 20-go prezydenta USA Jamesa Abrahama Garfield'a, po starej nazwie została tylko ulica o tej samej nazwie. Miasteczko z typowo rezydencyjnej suburbii stało się szybko prężnym centrum handlowym dzięki zakładom kolejowym i stało się dzielnicą robotniczej średniej klasy, której wiodło się dobrze nawet w latach Depresji. W miasteczku zbudowano otoczony wypielęgnowanym parkiem kompleks administracyjny z pięknym ratuszem ze złotą kopułą i budynkami towarzyszącymi, a otwarte w sąsiednim North Lawndale magazyny firmy Sears ściągnęły jeszcze więcej nowych mieszkańców. Okolica skrzyżowania Madison Street i Crawford Ave. stała się po 1914 roku handlowym sercem całej okolicy, skutecznie konkurując nawet z ciągiem handlowym wzdłuż Lake Street, która straciła cały swój szyk odkąd dociągnięto tu podniesione na żelaznych słupach tory kolejki L z downtown. Nieznośny hałas przejeżdżających wagonów skutecznie wypłoszył klientów wszystkich istniejących tu biznesów, które musiały przenieść się gdzie indziej. Nazwa Madison-Crawford District stała się tak cenna dla lokalnego biznesu, że po przemianowaniu Crawford Avenue na Pulaski Road w 1935 roku, mieszkańcy i lokalni businessmani jeszcze przez 19 lat walczyli o przywrócenie starej nazwy. Przez 20 lat nazwa Madison-Crawford District była jak znak firmowy, albo ekskluzywna marka. W parku niedaleko centrum administracyjnego zbudowano oranżerię z egzotycznymi roślinami z całego świata, a nawet trasy dla bicykli i stadion do wyścigów końskich, opanowany jednak szybko przez mafijne syndykaty. Odbywały się tu spektakle i wielkie przedstawienia, namioty rozbijały największe cyrki i wesołe miasteczka, a sezon miał tu nawet wielki show o dzikim zachodzie, Buffalo Bill's Wild West Show.

Wyścigi końskie ostatecznie zlikwidowano po serii krwawych strzelanin i potyczek policji z gangsterami fałszującymi wyniki, co uwolniło wiele akrów terenu pod nową zabudowę. W 1959 roku dom w West Garfield kupiła pierwsza murzyńska rodzina, co spowodowało prawdziwy exodus białych przenoszących się w popłochu gdzie indziej, zanim ceny domów spadną tak nisko, że za pieniądze ze sprzedaży nie będzie ich stać na nic innego w żadnej innej dzielnicy. W połowie lat 1960-tych w okolicy Pulaski-Madison doszło do wielkich rozruchów murzyńskich, co wygnało z tej okolicy resztę białych mieszkańców. W latach 1970-tych, z powodu wzrastającej przestępczości, z Garfield uciekli wszyscy przedstawiciele murzyńskiej średniej klasy, zostawiając dzielnicę na pastwę gangów i biedoty.

Dziś Garfield trochę się poprawiła, zwłaszcza wschodnia strona, można bezpiecznie zwiedzić oranżerię i dawny budynek administracyjny, ale odradzamy spacery po West Garfield i w ogóle przebywanie tam bez ważnej potrzeby. Dzielnicą w dużej mierze rządzą gangi murzyńskie i latynoskie.

8. Chicago Lawn

Duża dzielnica pomiędzy 55-tą i 75-tą, oraz Central Park od zachodu i torami kolejowymi od wschodu.

Cała okolica, włączając późniejsze dzielnice w pobliżu Chicago Lawn, prawie do końca XIX wieku była porośniętą trawą i krzakami prerią, na której na przełomie wieków powstało kilkanaście farm i małych skupisk drewnianych domów. Dopiero w latach 1920-tych developerom udało się skłonić banki i inwestorów do bliższego zainteresowania się tą okolicą. Rozwijające się sieci kolejowe wymagały coraz większego zaplecza i coraz większej liczby robotników, inżynierów i managerów biżej zakładów naprawczych i stacji przeładunkowych, których w Chicago zaczęło przybywać szybciej niż miejsc do zamieszkania dla pracowników rozrastającego się sektora. Chicago stawało się właśnie największym węzłem kolejowym w Ameryce. Chicago Lawn było bardzo porządną, białą dzielnicą nazywaną przez mieszkańców Marquette Park. Mieszkało tu sporo Polaków i Litwinów, a po wojnie, aż do późnych lat 90-tych, była tu duża dzielnica arabska z kafejkami, ciastkarniami słynącymi z najsłodszych ciastek na świecie i arabskimi sklepami. Wielu z nich nadal mieszka w tej dzielnicy. Centralnym obszarem jest Marquette Park, 30-40 lat temu miejsce weekendowych pikników okolicznych mieszkańców. Z parkiem graniczy założony w 1928 roku przez litewskie zakonnice "Sisters of Saint Casimir" szpital Holy Cross. Tuż obok jest czynny do dziś klasztor sióstr św. Kazimierza. Na początku lat 1960-tych dzielnicy przybyło wile tysięcy nowych mieszkańców - "uciekinierów" z sąsiednich Englewood i West Englewood, opanowywanych w szybkim tempie przez ludność murzyńską. W 1965 rozpoczęła się seria protestów i akcji murzynów domagających się równouprawnienia i dostępu do dzielnic i instytucji. W 1966 odbył się tu marsz do Marquete Park pod przywództwem Martina Luthera Kinga, co ostatecznie przekonało wielu białych mieszkańców o konieczności przeniesienia się gdzie indziej. Niektórzy przenieśli się tylko kilka bloków na zachód, ale wielu zamieszkało aż w Lemont. Jest tam teraz spora kolonia Litwinów, mieszka tam też sporo Polaków. W 1990 roku murzyni stanowili 27 procent mieszkańców i dzielnica była bezpieczna, ale pogorszyła się bardzo w ostatnich czasach. Jest etnicznie mocno pomieszana, prawie wcale nie ma tu już Polaków. Przetrwała jednak nazwa Lithuanian Plaza, którą określanych jest kilka bloków bezpośrednio sąsiadujących ze szpitalem Holy Cross.

Chicago Lawn jest na ósmym miejscu najniebezpieczniejszych dzielnic w Chicago, niebezpieczne są zwłaszcza boczne uliczki we wschodniej części tej dzielnicy. Główne ulice i w dzień są bezpieczne. Chicago Lawn ma najniższy wskaźnik bezrobocia - 10% - ze wszystkich najgorszych dzielnic Chicago.

7. Austin

Największa oficjalnie wydzielona dzielnica Chicago, od Roosevelt Rd. do torów kolejowych kilka bloków od Grand Avenue od północy, oraz pomiędzy Austin Blvd. od zachodu i torami kolejowymi od wschodu. Graniczy z West Garfield Park i West Humboldt Park, oraz z miasteczkiem Oak Park od zachodu, zajmującym taki sam obszar jak Austin.

W miejscu gdzie dziś leży Austin, w połowie XIX wieku była mała wieś. Otoczona polami zboża i kukurydzy, wiodła sielski żywot podmiejskiej wioski, nie nękanej zgiełkiem ani tempem życia wielkiego sąsiada, korzystającej jednak z sąsiedztwa miasta, w którym można było sprzedać wszystko co urosło na miejscowych farmach. W 1865 roku developer realnościowy Henry Austin kupił od farmerów 470 akrów ziemi z zamiarem zbudowania małego osiedla domków i stworzenia osady oferującej wszystkie niezbędne wygody: szerokie aleje zacienione rzędami wielkich dębów i akacji, lokalne instytucje na potrzeby mieszkańców, park rekreacyjny i wiele innych. Dziewięć lat później, w 1874 roku, wioska była już dzielnicą miasta Cicero, nazywała się oficjalnie Austinville i liczyła ponad tysiąc mieszkańców, głównie dzięki sieci połączeń kolejowych z centrum Chicago. Już wtedy, dzięki kolejom, rodziły się pierwsze suburbia-sypialnie, utrwalone jako typowo amerykański fenomen w latach 50-tych dzięki samochodom i autostradom. Plan Austina został w pełni zrealizowany, łącznie z parkiem w centrum osady, nazwanym Holden Park. Władze miasta Cicero zadecydowały o przeniesieniu wszystkich agencji miejskich do Austin i w 1870 roku w parku Holdena stanął imponujący City Hall. Zbudowany z czerwonej cegły z klasycystyczną ornamentacją i wzorowany na filadelfijskim Independence Hall budynek był - i jest - ozdobą osady. Austin, popierany przez większość lokalnych polityków, wystaral się również o przedłużenie kolejki L z Garfield Park do Austin, co jednak tak bardzo rozosierdziło innych mieszkańców Cicero Township, Oak Park i Berwyn, że przegłosowali usunięcie Austin z ich miasta i przyłączenie go do Chicago. Wielki sąsiad chętnie skorzystał z zaproszenia władz Cicero i wbrew lamentom i protestom mieszkańców Austin, anektował osadę w 1899 roku. Miejski ratusz stracił swoją funkcję, władze przeniosły się z powrotem do Cicero a chicagowski zarząd parków postanowił zamienić go na publiczną bibliotekę. Dawny Holden Park przemianowany na Austin Town Hall Park, razem z ratuszem, jest dziś wpisany do rejestru zabytków.

W latach 1920-tych Austin miało najlepsze połączenia z downtown ze wszystkich dzielnic Chicago. Pierwszymi mieszkańcami osady byli Niemcy i imigranci skandynawscy, a w latach 1930-tych pojawili się tu również Grecy. W latach 1960-tych zaczęły się tu wprowadzać pierwsze rodziny murzyńskie, co spowodowało spadek cen nieruchomości i szybki exodus białych i wszystkich innych. Do początku lat 1960-tych mieszkało tu 99% białych i zaledwie 31 osób rasy czarnej. W roku 2000 mieszkało tu już tylko 6% białych i ponad 90% murzynów.

Sąsiadują tu ze sobą dwa światy: niebezpieczna dzielnica i miasteczko pełne domów i posesji po kilka milionów każda, dosłownie przez ulicę. Podczas gdy w Oak Park panuje spokój, tuż obok, kilka lub kilkanaście bloków na wschód, w ciągu zaledwie 30 dni grudnia 2016 roku miało miejsce 75 rabunków, 46 pobić, 25 napaści, 9 zabójstw, 8 napaści na tle seksualnym, 184 kradzieże, 34 włamania do mieszkań, skradzino 94 samochody i zanotowano 4 podpalenia. Nie wyczerpuje to wszystkich przestępstw, których popełniono tu jeszcze 243. Powtórzmy: w ciągu 30 dni grudnia 2016.

Austin jest względnie bezpieczna w dzień wzdłuż głównych ulic, ale nie nadaje się na "kolację na mieście" z rodziną. Biegnąca z północy na południe Cicero Avenue to najszybsze połączenie między lotniskami O'Hare i Midway, zwłaszcza w godzinach szczytu, kiedy autostrady są kompletnie zapchane, nawet płatna 294, dlatego jest na niej ruch prawie przez całą dobę, ale w Austin nie można się zapuszczać w boczne uliczki. Sporo ludzi przesiada się z kolejek na autobusy przy Lake Street, zwłaszcza w godzinach szczytu, ale stanowczo odradzamy spacery po Cicero i dalej wgłąb po bocznych uliczkach pomiędzy North Avenue a 26-tą Street.

6. Gage Park

Prostokąt pomiędzy torami kolejki pomarańczowej (Orange Line na wyskości 49-tej ulicy) i 59-tą ulicą na południu, oraz pomiędzy Central Park od zachodu i torami kolejowymi na wysokości Leavitt Ave. od wschodu. Graniczy na południu z Chicago Lawn (Marquette Park).

Do wczesnych lat 1840-tych nie było tu nic oprócz prerii i łagodnych wzgórz ciągnących się przez setki mil. Pierwsi pojawili sie tu niemieccy farmerzy, którzy zbudowali zwartą wioskę otoczoną polami uprawnymi, na wzór niemieckich wsi i osad rolniczych. W 1865 roku wioskę inkorporowano jako miasteczko Lake, które 25 lat później, w 1889 roku zastało przyłączone do Chicago. Było tu wtedy 30 drewnianych domów i kilka bitych dróg dojazdowych do pól i działek. Lake nie miało utwardzonych ulic ani chodników, żadnej komunikacji miejskiej, ani nawet linii kolejowej. W 1910 roku przedłużono linię trolejbusową z centrum najpierw do Western Ave., a później do Kedzie, co przyczyniło się do przyspieszonej transformacji rolniczej wsi w nowoczesną dzielnicę wielkiego maista.

Od 1889 roku, kiedy dzielnicę formalnie wyodrębniono, aż do lat 1960-tych, mieszkali tu Polacy, zwłaszcza we wschodniej części, Litwini, trochę Czechów i Słowaków, oraz Irlandczycy. W 1911 roku firma developerska Bartlett Realty Company zakończyła budowę małego osiedla Marquette Manor na półnioc od Marquette Park, przyczyniając się w wielkim stopniu do rozwoju obu sąsiadujących dzielnic: Chicago Lawn i Gage Park. Populacja dzielnicy wzrosła do ponad 50 tysięcy na początku lat 1960-tych, kiedy biali mieszkańcy sąsiednich West Englewood i Englewood zaczęli masowo opuszczać te dzielnice z powodu napływu ludności murzyńskiej. Marquette Park (Chicago Lawn) i Gage Park stały sie terenem gwałtownych konfrontacji między białymi mieszkańcami i napływową ludnością murzyńską, osiedlającą się w tych dzielnicach w ramach programu "Open Housing", zabraniającego dyskryminacji rasowej w wynajmie mieszkań i w handlu nieruchomościami. Aktywny był tu Ku Klux Klan i Amerykańska Partia Nazistowska zwalczające gwałtownie wszelkie przejawy równouprawnienia. Średnia szkoła w Gage Park została zintegrowana rasowo dopiero w 1972 roku i największe zmiany rasowe i narodowościowe nastąpiły dopiero w latach 1980-tych. Dziś w Gage Park przeważają Meksykanie, którzy stanowią prawie 80% mieszkańców, oraz murzyni we wschodniej części, na wschód od Western Ave. Do dziś mieszka tu jeszcze sporo Litwinów i Polaków, ale głównie starszego pokolenia, emerytów, których już nie stać na przeprowadzkę do innej dzielnicy. Gage Park sąsiaduje od północy z Archer Heights i Brighton Park, tradycyjnie polskimi dzielnicami. Archer Avenue pomiędzy Kedzie a Central Park był do niedawna osią Polonii na południowej stronie miasta, a 47-ma od Ashland aż do Archer była cała polska przez co najmniej 80 lat. Do dziś stoją tam zbudowane przez Polaków kościoły. Przy Archer mieściły się oddziały wszystkich większych instytucji i biznesów polonijnych.

Część Gage Park na wschód od Western Ave. jest niebezpieczna o każdej porze, na zachód od tej ulicy jest o wiele spokojniej, zwłaszcza w dzień. Biegnąca przez Archer Heights i Brighton Park 47-ma ulica jest względnie bezpieczna aż do Ashland Ave. Dalej na wschód lepiej się nie zapuszczać.

5. Fuller Park

Wąski pas pomiędzy Pershing Road i Garfield Boulevard oraz autostradą I-90 i torami kolejowymi na wysokości Stewart Street od zachodu.

Zaraz po Wojnie Secesyjnej mieszkali tu głównie Irlandczycy zatrudnieni przez firmy kolejowe i wielkie składy towarowe. Po Wielkim Pożarze firmy developerskie chętnie budowały tu nowe domy unikając zaostrzonych przepisów miejskich. Fuller Park był wtedy częścią osobnego miasta o nazwie Lake, przyłączonego do Chicago dopiero w 1889 roku. Po przyłączeniu w Fuller Park zamieszkały spore grupy Niemców, Austriaków, Polaków i Czechów, a po roku 1900 w dzielnicy pojawiły się pierwsze osiedla czarnych robotników. W latach 20-tych dzielnica była już zamieszkała głównie przez Meksykanów i Murzynów, a wielka migracja w latach 50-tych i integracja w 60-tych oraz przede wszystkim wzniesione wtedy blokowiska - "projects" - ostatecznie ustaliły rasowy skład tej dzielnicy. W 1945 roku biali stanowili jeszcze ponad 80% mieszkańców, a w 1970 murzyni stanowili już 97% populacji.

Na pierwszy rzut oka Fuller Park wygląda na bezpieczną, jest tu piękny park z kortami tenisowymi i z boiskiem do baseballa a domy wyglądają na w miarę porządne i zadbane. Jest tu jednak co najmniej 30% wolnych placów, co oznacza, że stojące na nich niegdyś domy zostały zburzone albo spłonęły. Liczba pożarów jest najwyższa w najgorszych dzielnicach, w niektórych domy płoną co kilka dni. Między 43-cią ulicą a Root St. stoją jednak wciąż wspomniane "projects", a dzielnica jest na drugim miejscu w Chicago w rankingu najniebezpieczniejszych dzielnic pod względem ogólnej przestępczości (crime index). Strzelaniny zdarzają się tu często, można dostać kulę za źle przekrzywioną czapkę na głowie. Nie mówiąc o kolorze. Jeżeli jedziesz po I-90 nie zjeżdżaj tu nawet po paliwo.

4. Auburn Gresham

Dzielnica na dalekiej południowej stronie, ma 20-to procentowe bezrobocie, jest za to aktywna w przestępczości, co plasuje ją na 10-tym miejscu w Chicago w przeliczeniu na liczbę mieszkańców (crime index).

Pierwszymi mieszkańcami tego terenu byłi głównie niemieccy i holenderscy farmerzy, którzy umieli zamienić podmokłe nieużytki na farmy i ogrody. Auburn Gresham wraz z kilkoma innymi dzielnicami na południu, był częścią miasteczka Lake, istniejącego od 1850 roku aż do 1889, kiedy zostało przyłączone do Chicago. Wystawa Kolumbijska z 1893 roku spowodowała szybki rozwój okolic wystawy, w wtym Auburn Gresham, z powodu wielu usprawnień jakie miasto poczyniło w tych dzielnicach. W latach 1913 - 1918 przedłużono linię tramwajową po Halsted Ave. aż do 119 ulicy, a po Ashland i Racine - do 87-mej. Wszystkie przejeżdżały przez Auburn przyczyniając się do szybkiego rozwoju dzielnicy. Dzięki komunikacji miejskiej dzielnica stała się bardziej atrakcyjna. Przeniosło sie tu wtedy z innych, bardziej zatłoczonych dzielnic wielu Niemców, Szwedów, Polaków, Włochów i Irlandczyków. Przez wiele lat Auburn Gresham była dla Irlandczyków tym czym Archer Ave. dla Polaków z południa Chicago.
Pierwsi czarni mieszakńcy zaczęli się tu pojawiać w latach 1950-tych. W 1959 roku stanowili już widoczną grupę. W latach 1960-tych dzielnica zaczęła szybko zmieniać charakter i skład rasowy. Rozruchy na tle rasowym, marsze protestacyjne i pochody stały się prawie codziennością w połowie lat 60-tych i spowodowały szybki exodus białych. W 1960 roku w Auburn Gresham mieszkało ponad 99% białych i 0.2% murzynów. W roku 2000 mieszkało tu jeszcze tylko 0.5% białych i 98.4% murzynów.

Dziś dzielnica jest niebezpieczna o każdej porze, zwłaszcza w nocy, a wyszukiwarki na hasło "auburn gresham" wyświetlają na pierwszym miejscu artykuł Wikipedii o tej dzielnicy, a już na drugim artykuł o przestępczości w Chicago. Dzielnicę trzeba koniecznie omijać.

3. Riverdale

Jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic Chicago, Gangster Paradise. Pomiędzy jeziorem Calumet i West Pullman. Obydwie dzielnice są niebezpieczne, ale Riverdale jest o wiele gorsza niż Pullman. Dzielnica Riverdale leży na południowym krańcu miasta i graniczy z miasteczkiem o tej samej nazwie (Riverdale) i z Dolton.

W 1836 roku osiedliło się tu kilka rodzin farmerskich. W latach 1870-1880 w letnim domu jednego z dyrektorów firmy Calumet and Chicago Canal and Dock Company zbierała się w weekendy chicagowska śmietanka towarzyska. Ten mały obszar zepsuły później torowiska kilku film kolejowych, a jeszcze później, Pullman Farm, używająca jako nawozu dla kultywowanych tam roślin ścieków z miasteczka Pullman. Na początku XX wieku małą firmę produkującą tu farby kupiła powstała nieco wcześniej firma Sherwyn-Williams stając się największym producentem farb w Ameryce. Były tu jeszcze cegielnie i wytwórnia kafli terrakotowych, oraz kilka innych zakładów. Wytwórnie i fabryki Riverdale miały więcej miejsc pracy niż mieszkańców aż do 1945 roku. W 1922 roku zbudowano tu wielką oczyszczalnię ścieków. W 1945 federalne, stanowe i miejskie agencje mieszkaniowe uruchomiły kompleks mieszkaniowy Altgeld Gardens Housing Project, a w 1954 Chicago Housing Authority zbudowała kompleks Phillip Murray, obydwa zapewniające subsydiowane mieszkania dla napływającej z Południa ludności murzyńskiej. Jest tam teraz więcej takich kompleksów. Dzielnica wyludnila się szybko w latach 60-tych, pierwsi uciekli w poplochu prawie wszyscy biali, zostały tylko blokowiska i oczyszczalnia ścieków. Tak jest do dziś.

Dwie trzecie Riverdale zajmuje oczyszczalnia, a południowa część to lasek Baubien. Zamieszkała część to zaledwie kilkanaście bloków między zakładami a rzeką Calumet, ale są to same "projects". Jeżeli jedziesz po autostradzie I-90 nie zjeżdżaj na 130-tej ulicy. Riverdale nie zajmuje pierwszego miejsca na liście najgorszych dzielnic w mieście tylko dlatego, że mieszka tu zaledwie 7,000 osób. Liczba najgorszych zbrodni jest tu dlatego niższa niż gdzie indziej, ale dzielnica jest na pierwszym miejscu przestępczości w przeliczeniu na statystyczny tysiąc mieszkańców. Sytatystyczny dochód na rodzinę wynosi tu poniżej 14 tysięcy dolarów rocznie, co czwarty mieszkaniec nigdzie nie pracuje. Zachodnia część w zakolu rzeki Little Calumet, tam gdzie nie dotarły jeszcze blokowiska Projektów, sprawia wrażenie jakby było tam więcej pustych placów po spalonych domach, niż zamieszkałych. Pożary domów mieszkalnych to palga i specjalność wielu najbiedniejszcyh dzielnic, nie tylko w Chicago.

2. Englewood

Pomiędzy Garfield i 75-tą ulicą oraz Racine od zachodu i autostradą I-90/94 od wschodu. Drugie miejsce pod względem przestępczości w Chicago. 44% mieszkańców żyje w nędzy, w samym tylko 2015 roku zostało tu zamordowanych 40 osób.

Przed 1850 rokiem miejsce gdzie dziś jest Englewood było bagnistym terenem, na którym w suchszych miejscach wyrosły dębowe laski i zagajniki. Podobnie jak w innych dzielnicach w centralnej części Chicago na południe od Chicago River, pierwszymi mieszkańcami Englewood byli Niemcy i Irlandczycy, początkowo właściciele farm, a później robotnicy kolejowi i budowlani. W 1852 roku kilka firm kolejowych przeprowadziło tędy swoje linie, krzyżujące się w miejscu nazwanym Junction Grove, ponieważ ten kolejowy węzeł znalazł się w małym dębowym zagajniku. W 1865 roku Junction Grove razem z kilkoma innymi osadami został wchłonięty przez rozrastające się miasteczko Lake. Wszystkie razem przyłączono do Chicago w 1889 roku. Jeszcze w latach 1870-tych w Englewood zaczęli się osiedlać Irlandczycy, Szkoci i Niemcy, powstała tu szkoła, zamieniona później na Chicago State University i dzielnica zaczęła się szybko modernizować. W 1887 roku uruchomiono pierwsze linie konnych tramwajów łączące Englewood z downtown, w 1896 zamienione na elektryczne, a w 1907 do Englewood dojeżdżała już kolejka na słupach. W 1922 roku każdego dnia Englewood obsługiwało 2,900 tramwajów, wagonów kolejki miejskiej i wagnów podmiejskich linii kolejowych. Na przełomie wieków zaczęli się tu osiedlać również Polacy. W latach 1920-tych centrum handlowe przy Halsted i 63 ulicy było drugim, najbardziej ruchliwym cenrum w mieście. W 1929 wielka firma handlowa Sears kosztem półtora miliona dolarów - suma na owe czasy kolosalna - otworzyła tu sklep.
Wszystko to skończyło się w latach 40-tych i 50-tych. Tzw. Black Belt - wąski pas czarnych dzielnic na południu miasta - pękał już w szwach, a napływ ludności kolorowej z Południa dopiero się na dobre zaczynał. Na początku lat 60-tych w dzielnicy nie było już prawie wcale białych ani innych grup etnicznych. Dzielnica stała się czarna, prawie całkiem ustała jakakolwiek działalność biznesowa, co zresztą dzieje się zawsze, w każdej dzielnicy, która przeżywa gwałtowny upadek. W miarę powiększania się obszarów nędzy i wrostu przestępczości, coraz mniej śmiałków - albo szaleńców - chce jeszcze inwestować w takim miejscu. Pozostają tylko subwencje, inwestycje państwowe i lokalne, subsydiowane projekty mieszkaniowe i tym podobne. Dzielnica zamienia się w getto.

Normalni ludzie, którzy nie są zmuszeni brakiem środków, nie zamieszkaliby tu za żadne skarby. Pomiędzy ulicami 55-tą i 75-tą nie zjeżdżaj z autostrady I-94 nawet po paliwo.

1. West Englewood

Przedłużenie Englewood w kierunku zachodnim, sąsiaduje z Marquette Park od zachodu, zajmuje niechlubne pierwsze miejsce wśród najgorszych dzielnic w mieście. Przestępczość jest zastraszająca, ulicami rządzą gangi i przemoc. W niektórych miejscach prawie wcale nie ma już domów, spalonych w wybuchających tu regularnie pożarach. Na rogach ulic stoją gromady wyrostków polujących na członków konkurencyjnych gangów, a każdy obcy jest od razu uważany za wroga, strzelaniny na ulicach są zjawiskiem, z którym mieszkańcy dawno nauczyli się żyć. Nie ma tu kompletnie nic wartościowego z punktu widzenia turysty. Wyszukiwarka Google już na trzecim miejscu pokazuje hasło "West Englewood Crime" a na czwartym "West Englewood Shooting", zanim skończysz wpisywać pełną nazwę dzielnicy, a związane z hasłem zdjęcia (Images) wyświetlają fotografie pożarów, policyjnych akcji i zabitych sklejką domów.


 

Web Analytics