Sztuka w Chicago map1 map2 map5

Monday, Oct 07th

Sztuka w Chicago


Chicago do niedawna, co w sumie naturalne w przypadku miasta typowo przemysłowego, znajdowało się dość wysoko na liście kolekcjonerów sztuki i nisko na liście jej twórców. Tak było przynajmniej jeszcze jedno pokolenie wstecz. Miejscowi biznesmeni, obawiając się określenia "prowincjonał", stawali się często szczególnie zagorzałymi zbieraczami sztuki, budowali też niekiedy wspaniałe muzea. Ktoś powiedział, że Ameryka to kraj plebejski. Jest w tym sporo racji, ale jak w każdym uogólnieniu - nie do końca. Pamiętajmy, że wraz z niekończącymi się falami biedoty z całego świata, przybywali tu też od samego początku przedstawiciele europejskiej arystokracji. Wywodzi się z niej wiele starych, szacownych amerykańskich rodzin. W każdym razie, Ameryka miała wzory do naśladowania, czego doskonałym przykładem było choćby aspirujące do lepszego pochodzenia Południe.


Paul_Cézanne, Kosz Jabłek Zdjęcie: Courtesy Chicago Art Institute


W efekcie kolekcjonerskiej pasji Chicago jest dziś przysmakiem dla wielbicieli sztuki. Każdy kierunek i każda jej dziedzina ma tu bogatą reprezentację: sztuka klasyczna i antyczna, realizm europejski, impresjonizm, kubizm, abstrakcja, malarstwo współczesne, rzeźba ze wszystkich epok, malarstwo sakralne i wschodnie, sztuka Dalekiego Wschodu, rosyjskie i bułgarskie ikony, sztuka ludowa z całego świata, są nawet obrazy krynickiego Nikifora, nie mówiąc o Wyczółkowskim, Matejce czy Kossaku, których można w Stanach kupić w wielu miejscach. Do tego dochodzą wspaniałe kolekcje broni i sztuki związanej z wojskami wszelkich epok i szerokości geograficznych, nie wspominając nawet o najrzadszych cudach bibliofilskich, starodrukach, mezopotamskich tabliczkach, egipskich papirusach czy hebrajskich zwojach. Na dodatek, obok wielkich muzeów i kolekcji prywatnych, istnieje w tym mieście kilkadziesiąt muzeów etnicznych, gromadzących eksponaty, w tym dzieła sztuki, z danego obszaru czy kraju. Są więc muzea polskie, litewskie, żydowskie, niemieckie, afrykańskie i indiańskie. Nie należy również zapomnieć o prawie tysiącu kościołów i świątyń różnych wyznań. Polacy zbudowali ich aż 256 (niestety, do dziś działa jeszcze zaledwie kilkadziesiąt pokskich kościołów), w których wierni i duchowni zgromadzili często bezcenne eksponaty z zakresu malarstwa, rzeźby i malarstwa ściennego. Chicago to chyba jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie wielkie dzieła spotkać można w najbardziej nieoczekiwanej scenerii. To tu w ściany zwykłego hotelu wmurowano liczące cztery tysiące lat oryginalne płaskorzeźby z asyryjskiego pałacu odkopanego w Mezopotamii...

Od lat sześćdziesiątych sprawy mają się jednak zdecydowanie lepiej. Chicago znalazło się także na liście twórców sztuki. Malarze, rzeźbiarze, muzycy nie są już uzależnieni od możnych protektorów, jakimi jeszcze do niedawna byli bogaci przemysłowcy, lub później, wielka korporacja. Dziś nie tworzy się już na zamówienie barona parówkowego, lecz o wiele bardziej z potrzeby serca, choć oczywiście, związek pomiędzy sztuką a zamówieniem nigdy nie przestanie istnieć. Na zamówienie biskupów, opatów, książąt i królów tworzyli przecież najwięksi artyści, choć tylko o artystach milionerach (Picasso, Rubens, daVinci) lub nędzarzach (Van Gogh, Rembrandt, Modigliani), pamięta dziś świat. Ich sztuka, wyzwolona z konieczności dostosowania się do gustów zleceniodawcy, to sztuka najprawdziwsza.

W Chicago zaczyna się tworzyć wyraźna i widoczna nie tylko tu na miejscu, artystyczna bohema. Jednym z centrów jest dzielnica Pilsen, gdzie co krok spotkać można pracownię malarską czy rzeźbiarską. Niektóre dzielnice, przykładowo dawne polonijne Jadwigowo, czyli parafia św. Jadwigi w okolicy North Avenue i Western Avenue, przeżywa szczególny artystyczny rozkwit. Wiele mieszczących się tam starych fabryk zamienianych jest bądź na luksusowe mieszkania bądź na pracownie i warsztaty. Podobnie dzieje się na Polonijnym Trójkącie u zbiegu Milwaukee, Ashland i Division. Niemały udział w chicagowskim świecie artystycznym mają też i Polacy. Słynna już pracownia rzeźbiarska Kenara, polskie galerie malarstwa, polscy fotograficy, na trwałe weszli do pejzażu miasta. Zresztą takie to właśnie miasto. W pewnym małym biurze zamiany czeków na południu miasta, w dość obskurnej poczekalni oddzielonej od biura pancerną przegrodą, wisi sobie plakat. Nie jest to zwykły plakat. Jest to oryginał jednego z przedstawicieli czołowej polskiej szkoły plakatu, za który bodajże z początkiem lat siedemdziesiątych autor otrzymał złoty medal na wystawie chyba we Wiedniu. Znane i reprodukowane tysiące razy w magazynach, katalogach i gazetach w wielu krajach, dzieło to pod tytułem CYRK najspokojniej w świecie wisi na popapranej ścianie chicagowskiego biura. Takie właśnie jest Chicago.

Ważnym centrum artystycznym staje się też Hyde Park, do niedawna raczej ośrodek akademicki ze swym Uniwersytetem Chicagowskim. Przybywa jednak brodatych jegomościów w beretach rozkładających sztalugi nad brzegiem jeziora także i tam. Stają się nie tylko atrakcją dla licznej braci studenckiej, ale też autentycznie tworzą. Zresztą zamiłowanie mieszkańców miasta do wytworów sztuki jest widoczne wszędzie. To nieprawda, że zwykli robotnicy nie dostrzegają piękna. Wystarczy popatrzeć na frontony wielu kamieniczek, nie tylko tych wielkich, w Downtown. I choć jest tu wiele przykładów kiczu i braku smaku, jest też wiele dzieł, które zapierają dech w piersiach. Spójrzmy choćby na chicagowskie pomniki, których jest w mieście przynajmniej parę tysięcy.


Web Analytics