Rejon dzisiejszego rezrwatu Navajo, aż poza granicę z New Mexico na wschodzie, był zamieszkały przez wiele plemion na przestrzeni wieków. Żyli tu Anasazi, Zuni, Ute, Hohokam i Hopi, a okresowo pojawiali się liczni nomadzi przemieszczający się regularnie pomiędzy dzisiejszym Kansas a północnym Meksykiem. Trasy wędrówek biegły między innymi przez dzisiejszą północno-wschodnią Arizonę, przez tereny żyjących tu wcześniej pemion osiadłych. Nie wiadomo dokładnie kiedy plemiona, których języki należą do alaskańskiej i północno-kanadyjskiej grupy językowej Athabascan, przywędrowały z Alaski i północnej Kanady w rejony dzisiejszegio pogranicza USA i Meksyku. Wiadomo jednak, że wszystkie żyły tu przed pojawieniem się Hiszpanów. Podobnie jak inne wędrowne plemiona, Diné* przemieszczali się pomiędzy Sonora w Meksyku a dzisiejszym stanem Kansas na trasie regularnnych wędrówek plemienia i ostatecznie osiedlili się w miejscu leżącym na trasie ich wędrówek, w rejonie Four Corners. Nie wiadomo też dokładnie kiedy przodkowie Navajos zaczeli zmieniać tryb życia i z nomadów stali się plemieniem osiadłym, uczeni sądzą jednak, że ci dalecy krewni Apache'ów, o których wspominają uczestnicy wyprawy Francisco Vásquez'a de Coronado przemierzający te tereny w latach 1540 - 1542, pojawili się w rejonie obecnej granicy Arizony z Nowym Meksykiem jako plemię osiadłe około roku 1400; miasteczka Navajos i żyjących nieopodal Indian Hopi zostały opisane w dzienniku wyprawy Coronado.
Mężczyźni Navajo, Nocne śpiewy. Zdjęcie: Courtesy YouTube
Wędrowne plemię porozumiewające się językiem Diné bizaad z grupy językowej Athabascan osiedliło się w rejonie dzisiejszej osady Ganado, niedaleko Window Rock wkrótce po tym, jak zniknęli stąd w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach żyjący tu od wieków Anasazi.. Przybysze szybko porzucili koczowniczy tryb życia i nauczywszy się uprawy roli od Indian Pueblo i Zuni, stali się farmerami. Uprawiali kukurydzę, fasolę, bawełnę i wiele innych roślin. Prowadzili też intensywny handel ze wszystkimi plemionami w okolicy, oraz z wędrownymi Comanche, Apache i nielicznymi już wtedy wciąż wędrującymi jeszcze klanami Navajos, a później z Hiszpanami i Amerykanami. Hiszpanie nauczyli ich hodowli owiec i bydła, a Anglos ze wschodu - koni. Navajo stali się hodowcami, a wełna i tkaniny z tego surowca są jednym z głównych artykułów produkowanych przez rezerwat Navajo w Arizonie. Wełniane kołdry, narzuty i dywany tkane przez Navajo są najwyższej jakości i przez samych Navajos uważane za rodzaj sztuki.
Hiszpanie po raz pierwszy użyli nazwy "Apachu de Nabajó" w 1620 roku dla określenia osiadłych już wtedy plemion żyjących w okolicy Chama Valley w New Mexico, na wschód od rzeki San Juan, oraz w okolicy Santa Fe. Kilka lat później termin "Nabajo" (wym. "nawaho") był już powszechnie używany w odniesieniu do wszystkich Indian, którzy sami siebie nazywali Diné - "Dzieci Świętych Ludzi", albo po prostu "Ludzie". Pod koniec XVII wieku Hiszpanie podawali, że Diné zamieszkują wielki teren na północ i na zachód od Albuquerque i od Santa Fe i na zachód od doliny Chama, aż do Mount Taylor na zachodzie. W 1993 roku parlament Navajo Nation rozpatrywał kwestię ewentualnego powrotu do oryginalnej nazwy Diné, którą nadał im Stwórca a nie Hiszpanie, ale idea upadła ze względu na koszta związane ze zmianą i ogólnym zamieszaniem, jakie taka zmiana musiałaby spowodować. Navajo są zaliczani lingwistycznie do siedmiu głównych plemion Apache, ale uważa się ich za szczep współcześnie kulturowo odrębny od Apache.
Wyraz Navajo jest typowym "egzonimem" (nazwą nadaną grupie ludzi przez innych, ludzi z zewnątrz, w odróżnieniu od "endonimu" - nazwy nadanej sobie przez członków grupy) i pochodzi z języka Tewa, którym do dziś posługuje się mniej niż 1,300 osób w 6 rezerwatach. W każdym z nich język Tewa (wym.: teła) wykształcił się w wyraźnie inny dialekt. W czasach kiedy Diné osiedlali się na terenach dzisiejszego rezerwatu Navajo, językiem tym posługiwały się małe grupy Hopi. Nieliczni Hopi mówią Tewa do dziś, ale jest to język zanikający, nieposiadający jednolitej pisowni ani spójnej gramatyki. Oryginalny wyraz Navahu w języku Tewa, zapisany przez Hiszpanów fonetycznie jako Nabajo, składa się z dwóch wyrazów: nava (pole) i hu (dolina). W połączeniu, wyraz ten znaczył "duże pole w dolinie". Nikt nie wie dziś dlaczego mieszkający tu wcześniej Indianie nazwali tak przybyszów z koczowniczego plemienia Diné Apache. Możliwe, że osiedlili się oni początkowo w rozległej dolinie, którą zamienili na pola uprawne i mieszkającym tu tubylcom wydało sie to tak niezwykłe, że określenie przylgnęło do przybyszów. Ale to oczywiście tylko domysł.
Stara kobieta Navajo przed wejściem do Hogan, ca. 1901. Zdjęcie: Library of Congress.
Od mniej więcej XV wieku Navajos żyli na wielkich przestrzeniach dzisiejszej Arizony, New Mexico, Colorado, południowego Kansas i Utah. Ich ziemie przemierzali Comanche, Apache i wiele innych plemion, czasami pojawiali się też biali osadnicy z południa, Hiszpanie i Meksykanie. Stosunki żyjących tu osiadłych plemion i pojawiających się okresowo grup koczowników nie były specjalnie skomplikowane: plemiona handlowały ze sobą wymieniając wszystko co można wymienić, albo prowadziły ze sobą wojny, napadając się nawzajem, kradnąc sobie bydło, owce i porywając młodych ludzi na sprzedaż do innych plemion jako niewolników. Navajos odrzucają wszelkie sugestie archeologów, sugerujące jakoby plemię to przybyło w rejon Four Corners pod koniec XIV wieku razem z innymi falami grup Apache mówiących językiem z grupy Athabaskan, podając jako dowód brak w ich przekazywanych ustnie tradycjach jakichkolwiek wzmianek o tej migracji. Według wierzeń Navajos, bogowie właśnie tu umieścili pierwszego mężczyznę i pierwszą kobietę po tym, jak ludzkość po trzech różnych erach zakończonych kataklizmami, wyszła z wnętrza ziemi na powierzchnię. Obecna era jest czwartą z kolei erą istnienia człowieka na ziemi. Historyczne ziemie Navajos, które bogowie dali im na własność, to obszar pomiędzy czterema górami: Blanca Peak (Biała Muszla - Tsisnaasjini') na wschodzie, Mount Taylor (Góra Turkusowa - Tsoodzil) na południu, szczyty San Francisco (Muszla - Doko'oosliid) na zachodzie i góra Hesperus (Góra Obsydianowa - Dibé Nitsaa) na północy. Oprócz gór, bogowie stworzyli też cztery rzeki dla bezpieczeństwa i obrony Navajos przed atakami wrogich plemion. Najważniejsza z nich, San Juan, do dziś odgrywa ważną rolę w różnych obrzędach religijnych a w przeszłości stanowiła granicę między Navahos i Ute. W czasie kiedy zaczęli się tu pojawiać biali, przekonanie Navajos, że ich plemię żyło tu od początku świata, a nie od 200 lat, było już solidnie ugruntowane.
Navajos prowadzili prosty tryb życia, początkowo trudniąc się zbieractwem i polując na zwierzynę. Odkąd zostali farmerami i zaczęli hodować bydło, owce i kozy, a później rónież konie, stali się głównym graczem w lokalnej polityce plemiennej całego regionu. Zwłaszcza konie używane teraz do prowadzenia błyskawicznych rajdów wojennych, stworzyły całkiem nowe możliwości rozszerzenia swoich ziem i ich skutecznej obrony. Navajos stali się potężni.
Rodzina Navajo, ca. 1901 r. Zdjęcie: Library of Congress.
W czasach kiedy Wschodnie Wybrzeże dawno skolonizowano, południowy zachód, zwłaszcza niedawno zdobyte na Meksyku w wyniku wojny i traktatu pokojowego w Guadelupe Hidalgo 2 lutego 1848 roku oraz dokupione później rejony dzisiejszej Arizony, New Mexico i południowej Californi, były zamieszkałe prawie wyłącznie przez Indian. Nękani, a nierzadko wymordowywani przez Apaches i Comanches, hiszpańscy a późnej meksykańscy osadnicy i biali ze wschodu, rzadko byli w stanie przetrwać w tych okolicach dłużej niż kilka lat. Jeszcze przed wojną amerykańsko-meksykańską, północne tereny Meksyku - dzisiejsze stany Arizona i New Mexico - prawie w ogóle nie były chronione przez nową republikę meksykańską. Ani Hiszpania ani Meksyk po uzyskaniu niepodległości w 1821 roku, nie były w stanie stworzyć sprawnej administracji na ogromnych terenach swoich kolonii. Targany rewoltami i stojący w obliczu wojny domowej Meksyk nie miał środków na utrzymanie sprawnej armii. Bandy bezkarnych Apaches, Comanches i Navajos, uważających wszystkie te ziemie za własne, a białych za spokrewnionych z diabłami najeźdźców, zapuszczały się głęboko na terytorium Meksyku urządzając łupieżcze wyprawy po bydło, konie i wszelkie inne dobra. W wyniku ciągłych napadów, północny Meksyk został prawie całkiem zdewastowany a życie w indiańskich rajdach straciły tysiące ludzi. Kiedy armia USA wkroczyła na teren Meksyku w 1846 roku, nikt nie stawiał żadnego oporu, a w wielu miejscach Amerykanie byli traktowani nie jak najeźdźcy, lecz jak wybawcy.
To fakt, że Navajo, Apache, Comanche i wiele innych plemion, prowadzili mordercze wojny przeciwko białym osadnikom, ale z ich punktu widzenia działali słusznie. Bronili własnych odwiecznych ziem, danych im przez samego Stwórcę kiedy tworzył on świat, a które teraz próbowali im wydrzeć biali przybysze. Indianie ze wszystkich plemion Navajo bronili się tak jak zawsze, nie zdawali sobie jednak sprawy o ile potężniejszy od zwykłych i znanych, lokalnych wrogów, jest biały przeciwnik. Nie wiedzieli, że jest on nie do przepędzenia i że stoją za nim tysiące innych, przybywających do tego kraju każdego dnia. I że za każdą zabitą lub przepędzoną rodziną, niebawem pojawią się setki nowych. Po roku 1600 Hiszpanie, pomimo formalnego zniesienia niewolnictwa w koloniach, kontrolowali rynek niewolników na południu i na Karaibach i oprócz zwykłych wrogów - Zuni i Anasazi (nie wiadomo napewno czy Anasazi byli wrogami, istnieje wiele poszlak że nie - ale Anasazi też podobno brali udział w "polowaniach" na Navajos) - Navajos musieli się teraz jeszcze bać Hiszpanów. Sprzymierzeni z nimi tymczasowo Ute i Comanche urządzali regularne wyprawy łowieckie po niewolników na terytorium Navajo. W roku 1800 ponad 66% rodzin Navajo straciło przynajmniej jedną osobę porwaną przez handlarzy. Kiedy tereny Navajos stały się terytorium Meksyku, naturalnym wrogiem stał się też każdy Meksykanin, a kiedy w 1848 roku ich ziemie Meksyk przekazał USA - również każdy Amerykanin.
Hiszpanie jeszcze w czasach kolonialnych,a później Meksykanie, przepędzali czasem bandy Navajos po kolejnym napadzie na osadników nawet daleko wgłąb ich tradycyjnych terenów Pierwszy formalny kontakt amerykańskiej administracji z Navajos miał miejsce jeszcze w 1846 roku, przed wybuchem wojny Amerykańsko-Meksykańskiej, kiedy generał Stephen W. Kearny zajął miasto Santa Fe. Niewielki oddział amerykańskiej kawalerii spenetrował wtedy tereny Navajo i spotkał się z jednym z przywódców plemienia, Narboną, z którym poźniej, 21 listopada 1846 roku pułkownik Alexander Doniphan podpisał traktat pokojowy w osadzie Bear Springs w dzisiejszym New Mexico. Traktat był prawie na pewno nieważny od samego początku, ponieważ podpisał go przedstawiciel USA na terytorium należącym jeszcze wtedy do Meksyku, nie mając do tego żadnego formalnego prawa. Porozumienie pokojowe Guadelupe Hidalgo cedujące te tereny na rzecz USA podpisano dopiero w lutym 1848 roku, a więc ponad rok później. Prawomocność traktatu z Narbona okazała się jednak najmniej ważna, ponieważ w 1849 roku zamordowali go i oskalpowali jego współplemieńcy niezgadzający się na żadne traktaty z białymi diabłami. Historycy Navajos twierdzą, że Narbonę zamordowali Amerykanie, chociaż trudno dziś ustalić jaką korzyść miałoby przynieść Amerykanom zabójstwo wodza, z którym podpisali właśnie korzystny traktat. Z drugiej strony, traktatu z Narboną Amerykanie i tak zapewne nie mieli zamiaru przestrzegać, a on sam mógł stać się w przyszłości problemem powołując się przy jakiejś okazji na jego postanowienia, dlatego nie próbujemy w żadnym wypadku podważać opinii historyków Navajo. Historia świata, oraz oczywiście USA, roi się od politycznych zabójstw po dziś dzień. Podobnych porozumień podpisano jeszcze co najmniej kilka: w 1849, 1858 i 1861, ale ani jedno nie było przestrzegane przez żadną ze stron. Z innymi plemionami podpisano jeszcze setki innych traktatów, wszystkie z takim samym skutkiem.
Potyczki i otwarte bitwy pomiędzy Navajo, Hopi, hiszpańskimi i meksykańskimi kolonistami oraz prawie wojna Navajos z Amerykanami, nasiliły się znacznie po zabójstwie Narbony. W sierpniu 1851 roku pułkownik Edwin Vose Sumner założył obronny Fort Defiance (Fort Oporu) w miejscu dzisiejszej stolicy rezerwatu Navajo, Window Rock, na granicy z New Mexico. Ataki na osadników nie były odtąd aż tak powszechne, ale problem nie zniknął jeszcze przez wiele lat.
O wiele większe praktyczne znaczenie od porozumienia z niepiśmiennym przywódcą "dzikich" Indian Narboną, miał sam fakt przejęcia przez USA indiańskich terytoriów po wygranej wojnie z Meksykiem i traktat Guadalupe Hidalgo. Jeszcze nigdy w znanej historii, cały ten rejon nie był zarządzany tak sprawnie i skutecznie jak od chwili przejęcia kiontroli przez Amerykanów, co w dużej mierze pomaga zrozumieć dlaczego Ameryka stała się największą potęgą na zachodniej półkuli w ciągu stu lat od Deklaracji Niepodległości. Mormoni w południowym Utah oraz osadnicy w New Mexico i Arizonie, których przybywały tysiące z roku na rok, reagowali szybko i bezlitośnie wysyłając karne ekspedycje wojskowe przeciwko wojowniczym Navajos. Słynny Kit Carson (Christopher Houston Karson), traper, przewodnik, agent Agencji do Spraw Indian, przewodnik i w końcu pułkownik armii USA, zdołał rozniecić zapomnianą tymczasowo dawną niechęć Indian Ute do ich sasiadów Navajo. Kawaleria USA przeprowadziła dziesiątki akcji przeciwko Navajos, ale same ekspedycje wojskowe okazały się niewystarczające. Dopiero wspólne akcje wojskowe i długotrwała, bezustanna presja Ute i innych plemion, doprowadziły do zakończenia napadów i do ostatecznego poddania się Navajos. Osiem tysięcy Indian Navajo zostało wysiedlonych do wschodniego New Mexico, prawie wszyscy zostali uwięzieni w Fort Sumner. Od sierpnia 1864 roku do końca '66, armia USA przeprowadziła 53 akcje wysiedleńcze, łącznie nazwane The Navajo Long Walk. Wielu badaczy twierdzi, że deportacja, jako jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń całego narodu, scementowała poczucie jedności i więzi etnicznej współczesnych Navajos.
Niektórzy Navajo uniknęli deportacji uciekając w góry w południowo-wschodnim Utah. Ci, którym udało się umknąć tropiącym ich Ute, zdołali przetrwać kilka lat w okolicy Navajo Mountain razem z Indianami Paiute. Niektóre grupy schroniły się w kanionie de Chelly, gdzie przetrwały kilka lat. W 1868 r. rząd USA postanowił o zwolnieniu Navajos z Fortu Sumner i pozwolił im na powrót na ich tradycyjne tereny, gdzie powstał formalny rezerwat Navajo. Rezerwat ten, powiększany co najmniej kilka razy, ma dziś obszar ponad 27 tysięcy mil kwadratowych, jest prawie tak duży jak jedna czwarta Pokski. Navajo i kilka innych plemion w tym rejonie, podkreślają swój szczególny, historyczny związek z Grand Canyon, który stanowi dziś zachodnią granicę ich rezerwatu. Płynąca w dole rzeka Colorado jest uważana za świętą i żywą i ma szczególne znaczenie w religii Navajo. Równie ważny jest kanion de Chelly.
Żadne plemię indiańskie, nawet osiadłe, nie było brane pod uwagę w polityce kolonialnej Hiszpanii, Meksyku ani później Stanów Zjednoczonych. Mieszkańcy tych ziem byli traktowani jako problem, utrudnienie, a w czasach ekspansji USA na Zachód, jako wstrętną uciążliwość, którą trzeba koniecznie zwalczyć, usunąc, zniszczyć i wyeliminować. Dotyczyło to zwłaszcza plemion uważanych za prymitywne, żyjących bez cywilizacji, a więc nie-ucywilizowanych, dzikich. Ale nawet plemiona cywilizowane, których wysoki stopień rozwoju podziwiali Anglicy, Francuzi i Amerykanie, takie jak Cherokee i ich federacja Pięciu Cywilizowanych Plemion czy Konfederacja Irokezów, nie unikneły losu reszty amerykańskich Indian: planowej częściowej eksterminacji, wojen i czystki etnicznej, później amerykanizacji i wynarodowienia, a w końcu zepchnięcia do rezerwatów. Słynna wypowiedź jednego z największych bohaterów wojennych Unii, William'a Tecumseh Sherman'a, zawiera taki fragment: "The more Indians we can kill this year the fewer we will need to kill the next, because the more I see of the Indians the more convinced I become that they must either all be killed or be maintained as a species of pauper. Their attempts at civilization is ridiculous..." ("Im więcej Indian zabijemy tego roku tym mniej będziemy ich musieli zabić następnego, bo im więcej widzę tych Indian tym jestem coraz bardziej przekonany, że albo wszyscy oni muszą zostać wybici albo pozostawieni w stanie nędzy. Próby cywilizowania ich są śmieszne ..."). Taka polityka była prowadzona w stosunku do wszystkich plemion i przez wiele dziesięcioleci.
*) Diné i Naabeehó to nazwy z języków indiańskich używane przez Hiszpanów na określenie grupy Indian mówiących językiem Diné bizaad z grupy językowej Athabascan. Nazwa Diné nie jest w użyciu od czasów Wielkiej Wędrówki Navajos.